Inwestujesz tysiąc, zarabiasz 38 tysięcy? To nowe oszustwo

Cyberprzestępcy ruszyli z nową kampanią phishingową. W ramach niej w mediach społecznościowych umieszczane są fałszywe reklamy inwestycyjne. Kampania okraszona jest łzawą historią pani "Mileny", która po śmierci męża miała zacząć inwestować w kryptowaluty i tym samym zmieniła swoje życie. W tle z jakiegoś powodu znalazł się także... chatGPT. Zobacz, jak nie dać się oszukać.

  • Oszuści regularnie wymyślają nowe sposoby na to, by nabrać jak najwięcej osób i się wzbogacić. 
  • Tym razem wykorzystują... popularność chatuGPT, ale w bardzo nieoczywisty sposób.
  • Na Facebooku umieszczają materiały promocyjne, reklamujące inwestycje w kryptowaluty. Na grafice dołączonej do postu widzimy logo chatuGPT, a w treści czytamy, że "sieć neuronowa ChatGPT, o której aktywnie i pozytywnie mówi się we wszystkich mediach, wielkie światowe koncerny jak Google czy Microsoft planują włączyć ją do swoich systemów, działa na ludzi!".

Reklama

Reklama głosi, że inwestując tysiąc złotych, możemy zdobyć nawet 38 tysięcy. I taką też historię zdobycia niezależności finansowej przedstawia bohaterka reklamy, czyli pani "Milena" (która najpewniej nie istnieje). Wdowa po śmierci męża miała zainwestować pieniądze i w wieku 57 lat odmieniła swoje życie. Jej dochód ma wynosić 15 tysięcy złotych tygodniowo. 

Jak mówi: "Obecnie mój miesięczny dochód wynosi 38 000 zł, nic mi nie potrzeba, zaczęłam remontować dom, poleciałam do Włoch i wzięłam kredyt na samochód, bo zdaję sobie sprawę, że będę mogła go spłacić w pół roku".

Gdy czytamy taką historię, to aż chce się inwestować. Jak mielibyśmy to zrobić? Według pani Mileny wystarczy wejść na stronę Bitcoin Bank, zostawić swoje dane kontaktowe, poczekać na telefon od menedżera, wpłacić minimalną kwotę wynoszącą tysiąc złotych, a jutro... odebrać swój pierwszy zysk.

Jest to oczywiście nieprawda, a za kampanią stoją oszuści

Przelanie pieniędzy w formie "inwestycji" może się dla nas skończyć nie zarobkiem, a utratą pieniędzy. W poście widzimy też aktualizację, w jakiej kobieta informuje o rzekomym wzroście liczby nowych użytkowników. Wszystkie tego typu informacje mają nas dodatkowo zachęcić do impulsywnej decyzji.

O zagrożeniu informuje Zespół Reagowania na Incydenty Bezpieczeństwa Komputerowego polskiego sektora finansowego na swoim profilu na Twitterze.

Trafiłem na podejrzaną stronę internetową. Co robić?

Jeżeli znaleźliśmy się na podejrzanej stronie internetowej, póki nie zdecydowaliśmy się podawać swoich danych i w cokolwiek inwestować, powinniśmy być bezpieczni. Takie witryny możemy jednak zgłaszać do CERT Polska.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Facebook | Media społecznościowe | kryptowaluta | oszustwo
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy