Kolejni polscy politycy odbierają szokujące telefony. "Kasia nie żyje"

Kolejni polscy politycy dostają niepokojące telefony, w których ktoś informuje ich o śmierci członka rodziny. Tym razem taki telefon odebrał: Borys Budka i jego żona. Oboje są w szoku.

Kolejni polscy politycy odbierają szokujące telefony
Kolejni polscy politycy odbierają szokujące telefonyEast News/Grzegorz Bukała123RF/PICSEL

- Przed kilkoma minutami moja żona odebrała telefon zidentyfikowany jako mój numer z informacją o moim zgonie. Chwilę potem z jej numeru zadzwoniono do mnie z informacją o jej śmierci. Ponieważ jesteśmy razem, udało nam się to nagrać. Posłuchajcie — napisał polityk PO.

Identyczną informację w telefonie usłyszała również Katarzyna Kuczyńska-Budka, żona Borysa Budki. Jako że w tym momencie byli razem, nie wpadli w panikę, w przeciwieństwie do innych polityków, którzy nie byli wówczas ze swoimi bliskimi, tylko zachowali zimną krew i nagrali całą rozmowę. Polityk KO opublikował ją na dowód na swoim profilu na Twitterze.

- Właśnie dostałam telefon z numeru mojego męża, gdzie damski głos powiedział: >>Borys nie żyje, nie oddycha. Miał zawał, stwierdzili zgon<<. Na szczęście jest obok mnie — napisała Katarzyna Kuczyńska-Budka.

W ostatnich dniach wielu polityków i osób publicznych otrzymało telefony z pogróżkami lub informacjami o śmierci członków swoich rodzin. Wcześniej był to prof. Marcin Matczak czy Roman Giertych. Mecenas Jacek Dubois poinformował, że "ktoś, podszywając się pod numer awaryjny naszej kancelarii, zadzwonił do córki mojego przyjaciela Romana Giertycha, grożąc, że spotka go śmierć, jeśli nie poniecha sprawy Pegasusa".

Chociaż mówi się o cyberatakach na polityków i znane osobistości, to jednak jak powiedział serwisowi GeekWeek.pl dr Andrzej Kozłowski, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa, nie mamy w tym przypadku do czynienia z akcjami cyberprzestępców. Takie telefony może wykonać każdy, wystarczy tylko dysponować numerem telefonu danej osoby.

Mówimy tutaj o podszywaniu się pod numer telefonu. Wystarczy mieć numer telefonu danej osoby i skorzystać z oprogramowania dostępnego w internecie, które zrobi za nas wszystko. Ciężko jest się w jakiś sposób przed tym obronić
tłumaczy dr Andrzej Kozłowski, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa

Całej sprawy nie można też łączyć z oprogramowaniem do szpiegowania, Pegasus. W jego przypadku była to inwigilacja urządzeń mobilnych należących do polityków z myślą o pozyskaniu poufnych danych. Dziwne telefony mają na celu tylko i wyłącznie zastraszenie, wywołanie zdezorientowania i wprowadzenie w błąd.

To nie jest cyberatak i nie jest to powiązane z Pegasusem. Nie mówimy tutaj bowiem o żadnym cyberataku, tylko o zwykłym Spoofingu, czyli podszywaniu się pod inną osobę i próbie osiągnięcia danej korzyści. Cała akcja może być połączona z kryzysem na naszej wschodniej granicy, a tropy mogą prowadzić do Mińska i Moskwy
dodaje dr Andrzej Kozłowski

Nie jest pewne, komu może zależeć na przygotowaniu podobnych akcji i to na taką skalę. Jednak eksperci uważają, że największy pożytek z tego mogą mieć nasi wschodni sąsiedzi, a cała sytuacja może być powiązana z kryzysem na wschodniej granicy i rosyjskim atakiem na Ukrainę.

Jest to kolejna akcja w infosferze, która ma na celu podsycanie emocji, by zwielokrotnić podział klasy politycznej i społeczeństwa. Celem może być wywołanie poczucia wśród społeczeństwa, że skoro władza wykorzystała Pegasusa wobec przeciwników politycznych, to równie dobrze mogłaby zrobić coś takiego, co robi teraz
wyjaśnia dr Andrzej Kozłowski, ekspert ds. cyberbezpieczeństwa
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas