Rosja mści się na USA. Hakerzy Putina atakują amerykańskie lotniska?

Kilkanaście stron internetowych należących do amerykańskich lotnisk, w tym największych krajowych portów pokroju Hartsfield-Jackson International Airport w Atlancie, padło ofiarą ataków hakerskich. Czy to zemsta Kremla za wspieranie Ukrainy?

Rosyjscy hakerzy z grupy Killnet atakują amerykańskie lotniska. Zemsta Kremla?
Rosyjscy hakerzy z grupy Killnet atakują amerykańskie lotniska. Zemsta Kremla?123RF/PICSEL

Ostatnie dni przyniosły zaostrzenie działań wojennych Rosji w Ukrainie, a mówiąc konkretniej ponowne bombardowania wielu miast, co Kreml argumentuje koniecznością odpowiedzi na "atak terrorystyczny" na Most Krymski. Wiele wskazuje też na wzmożoną aktywność rosyjskich hakerów, którzy przyznali się do zaatakowania wczoraj w godzinach wieczornych 14 amerykańskich lotnisk. Chodzić ma o rosyjską grupę Killnet, której powiązania z Kremlem pozostają nieznane - jest ona jawnie prokremlowska, ale na ten moment nie ma dowodów, że działa na usługach rządu i że w atak bezpośrednio zaangażowane były rosyjskie władze.

Rosyjscy hakerzy przyznają się do ataku na lotniska w USA

Warto tu podkreślić, że to ta sama grupa, która swego czasu wypowiedziała cyfrową wojnę Polsce, USA, Wielkiej Brytanii, Niemcom i wielu innym sojusznikom Kijowa. Wiemy też, że nie brakuje jej umiejętności, co potwierdziła choćby skutecznym włamaniem na jedno z kont Anonymous czy atakami DDoS (distributed denial of service) na włoskie i niemieckie instytucje państwowe, m.in. Ministerstwo Obrony.

Ataki DDoS są faworyzowane przez podmioty o różnym stopniu zaawansowania, ponieważ przynoszą widoczne rezultaty, ale incydenty te są zwykle powierzchowne i krótkotrwałe
komentuje John Hultquist, wiceprezes zajmującej się cyberbezpieczeństwem firmy Mandiant, w wypowiedzi dla CNN.

To właśnie ten typ ataków, które uniemożliwiają działanie systemów poprzez zajęcie wszystkich wolnych zasobów, przeprowadzany równocześnie z wielu komputerów, był również przyczyną wczorajszych awarii stron internetowych wielu amerykańskich lotnisk.

Wśród dotkniętych portów lotniczych znalazły się m.in. LaGuardia, O’Hare, LAX czy wspomniane już Hartsfield-Jackson, ale jak przekonują rzecznicy amerykańskiej administracji, na żadnym z nich nie było zagrożenia bezpieczeństwa.

Nie działały strony internetowe, co utrudniało życie podróżującym, ale atak nie wpłynął w żaden sposób na system kontroli lotów, wewnętrzny system komunikacji czy inne kluczowe operacje. W większości przypadków ataki były krótkotrwałe, bo lotniskowe systemy bezpieczeństwa zadziałały błyskawicznie, przywracając strony i powiadamiając organy ścigania. Hakerzy Killnet ostrzegają jednak, że to dopiero początek i następnym razem wezmą na cel infrastrukturę lotniskową - trudno ocenić, czy zrealizują groźby, ale odpowiednie służby z pewnością są już w stanie gotowości.

Oczywiście, śledzimy sprawę, ale nie ma obaw, że działania lotnisk zostaną zakłócone
komentował podczas konferencji poświęconej bezpieczeństwu Kiersten Todt, szef sztabu amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Cyberbezpieczeństwa i Infrastruktury (CISA).
Mieszkańcy Kijowa reagują na rosyjskie bomby: Jeden idiota ma taki kaprys AFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas