Broń wojennego fotografa
- Fajny aparat i niezłe zdjęcia - niemiecki żandarm był pod wyraźnym wrażeniem możliwości lustrzanki. Ale zanim oddał ją właścicielowi, kazał skasować kilka ujęć wojskowego sprzętu.
Pomimo takiego, niezbyt optymistycznego początku, dalej było już o wiele lepiej. A z Canonem nie rozstawałem się, jak się później okazało, przez prawie miesiąc. Przez ten czas aparat praktycznie nie miał chwili odpoczynku, bo ciągle robił zdjęcia i nagrywał filmy. Czy sprawdził się na wojnie? Zapraszam do zapoznania się z wynikami testu przeprowadzonego w bardzo wymagających afgańskich warunkach.
Solidne, szybkostrzelne i proste w obsłudze
Canon EOS 7D, choć od jego rynkowej premiery (wrzesień 2009 r.) upłynęło sporo czasu, jest najbardziej zaawansowaną technologicznie lustrzanką tego producenta z matrycą w rozmiarze APS-C. Szkielet aparatu,wyglądającego jak pomniejszona wersja pełnoklatkowego Canona EOS 5D Mark II, wykonany jest ze stopów magnezu. To dobrze, bo bez wykorzystania tego materiału, byłby jeszcze cięższy niż jest. Choć bez obiektywu waży nieco ponad 800 g, to po całodziennym fotografowaniu nadgarstek daje o sobie znać. Ale nie powinienem głośno narzekać, bo prawie każdy polski żołnierz patroluje afgańskie miasta i wsie trzymając w rękach Beryla o wadze... 4 kg.
Nie jest bez wad...
Przyciski działają lekko i z wyczuwalnym skokiem. W większości są na tyle duże, że operowanie aparatem w rękawiczkach (tak, tak, w Afganistanie bywa niekiedy naprawdę zimno) nie sprawia większych trudności. W testowanym egzemplarzu narzekałem jedynie na działanie, umieszczonego na tylnej ściance aparatu, tuż przy muszli ocznej, przycisku trybu live view/filmowania. Przełączanie między trybami foto i wideo wymagało zastosowanie naprawdę sporej siły. Jeszcze bardziej irytuje fakt, że do jego obsługi trzeba używać drugiej ręki.
Kolejne zastrzeżenia co do ergonomii aparatu można mieć do umiejscowienia, na górnej ściance urządzenia, przycisku balansu bieli/pomiaru światła. Choć sam mam długie palce, to operowanie nim wymaga oderwania dłoni od chwytu.
Jednak używanie dwóch tarcz nastaw (jedna jest przy spuście, a druga na tylnej ściance aparatu) to sama przyjemność. Działają szybko i precyzyjnie. Pochwała należy się Canonowi także za przycisk "Q" pozwalający na szybki dostęp do najważniejszych parametrów aparatu oraz dobre umiejscowienie przycisku ISO.
Choć wartości tego ostatniego parametru są wyświetlane na dwóch ekranach (z tyłu i na górze - oba czytelne w każdych warunkach oświetleniowych), to nie trzeba nawet odrywać oka od wizjera, bowiem tam także są one prezentowane. Sam wizjer również zasługuje na uznanie, gdyż zapewnia 100 proc. pokrycia kadru.
...ale dla reportera w sam raz
Matryca umożliwia korzystanie z czułości ISO od 100 do 6400 (rozszerzalnej do 12800). Wyraźny szum pojawia się na zdjęciach dopiero przy korzystaniu z dwóch ostatnich wartości. Pomimo tego, ich jakość jest absolutnie do zaakceptowania przy wykorzystaniu obrazów w małym powiększeniu (np. do internetu).
Jak przystało na rasowy aparat reporterski, Canon EOS 7D błyskawicznie ostrzy i szybko strzela... zdjęciami. Autofocus (wykorzystujący pracę 19 punktów) działa precyzyjnie i natychmiast nastawia ostrość w żądanym miejscu. Bardzo przydatny w pracy fotoreportera tryb ciągły autofocusa pracuje dokładnie tak, jak powinien - "nie gubi się" i działa bez opóźnień. Znacznie gorzej jest jednak przy korzystanie z trybu live view - w tym przypadku ustawianie ostrości trwa stanowczo za długo. W pracy reporterskiej to rozwiązanie praktycznie w ogóle się nie sprawdza.
Aparat, testowany z profesjonalnymi obiektywami Canona serii L, przekonywał do siebie również szybkością zdjęć seryjnych. Producent podaje prędkość 8 klatek/sekundę i bufor aparatu wydaje się nie mieć problemów z przetwarzaniem takiej liczby obrazów. W każdym razie sekwencję zdjęć pocisku wystrzeliwanego z armatohaubicy udało się nim zarejestrować.
Co ważne, standardowa bateria (1800 mAh) jest wystarczająco pojemna, by umożliwić całodzienne fotografowanie (bez flesza) i filmowanie. W trakcie testu, który odbył się zarówno w temperaturach poniżej zera, jak i grubo ponad 20 stopni Celsjusza, bateria pozwalała na wykonanie około 800 zdjęć. Do bezsprzecznych plusów aparatu należy dodać dokładny wskaźnik poziomu naładowania baterii, dostępny z poziomu głównego menu.
Naturalne kolory i dobry dźwięk
Klip nagrany aparatem Canon EOS 7D wraz z obiektywem Canon EF 15 mm f/2.8 Fisheye w trudnych warunkach oświetleniowych - we wnętrzu Rosomaka (obejrzyj go w HD!):
Choć o transferze plików wideo, które nagrywa aparat (w formacie MOV) nie może być mowy ze względu na ich wielkość, to warto o nich wspomnieć. Filmy w najwyższej rozdzielczości 1920 x 1080 pikseli, a więc HD, możemy nagrywać również wykorzystując ręcznie nastawy czasu i przysłony. Canon EOS 7D przy tej rozdzielczości umożliwia rejestrację 24, 25 lub 30 klatek na sekundę, a po dołączeniu zewnętrznego mikrofonu także dźwięk stereo. Należy jednak przyznać, że i nagrywający w trybie mono wewnętrzny mikrofon świetnie sobie radzi. Chociażby z nagraniem dźwięku startującego ogromnego, dwusilnikowego śmigłowca Chinook. Obraz w filmach jest płynny i wyraźny, choć brakuje mu nieco nasycenia.
Plusy i minusy aparatu Canon EOS 7D:
+ świetna jakość zdjęć i filmów
+ wierne odwzorowanie kolorów i szczegóły
+ brak szumów aż do czułości ISO 3200
+ wytrzymała budowa, więc można go użyć również w samoobronie
+ dobre spasowanie części i szczelna obudowa
+ posiada zintegrowany system czyszczenia matrycy, który naprawdę działa
+ jest na tyle duży, że można go obsługiwać w rękawiczkach
+ jasny wizjer, który pokrywa 100 proc kadru i jeszcze wyświetla wszystkie najważniejsze informacje
- umiejscowienie niektórych przycisków mogło być lepsze, tak samo jak ich działanie
- filmy wydają się być "wyprane" z kolorów, pozbawione nasycenia
- jest na tyle duży, że fotografujący zwraca na siebie uwagę
Summa summarum
Marcin Wójcik
***
Więcej zdjęć i filmów wykonanych aparatem Canon EOS 7D zostało wykorzystanych do zilustrowania następujących relacji z Afganistanu:
Jeszcze więcej zdjęć i filmów z tego aparatu znajdziesz na blogu Marcina Ogdowskiego - zAfganistanu.pl, profilu na Facebook oraz YouTube.