Czy Siri zniszczy świat?
Wizje rozpościerane przez twórców science-fiction nierzadko ocierają się o granice absurdu, ale pojęcie sztucznej inteligencji towarzyszy ludziom już od początku lat 50. XX wieku. Czy system Siri obecny w iPhone 4S to kolejna postać "ducha w maszynie"?
Przerażeni tempem rozwoju nowych technologii oraz stopniem ingerencji maszyn w ludzkie życie, paranoicy już od dobrych kilku lat wieszczą zbliżający się koniec świata. Ich proroctwa nabrały na sile po pojawieniu się Siri, czyli osobistego asystenta dostępnego na platformę iOS.
Czy faktycznie jest się czego obawiać?
Wybieranie głosowe to pomysł stary jak świat, zwłaszcza jeżeli na tapetę weźmiemy ewolucję smartfonów. Od kilku lat niemal na wszystkich najpopularniejszych platformach były dostępne aplikacje ułatwiające komunikację głosową na drodze użytkownik-telefon. Prezentując technologię Siri, Apple nie tylko przedstawił swoją autorską wersję osobistego asystenta, ale klasyczne wybieranie głosowe wprowadził na zupełnie nowy poziom. Interakcja z Siri nie odbywa się na zasadzie bezmyślnego wydawania komend, a zbliża się do poziomu prawdziwej "rozmowy".
I tu właśnie pojawia się poważny dylemat, czy nosząca znamiona naturalnej komunikacja z maszynami będzie kiedykolwiek możliwa?
Kiedy Siri spotyka Siri
Funkcjonalność iPhone'a 4S przez wielu nazywana przełomową, okazała się być iskrą do rozpalenia idei pozostałych producentów z branży IT. Tak jak iPad dał światu sygnał, że nadchodzi moda na tablety, tak aplikacja Siri szybko zyskała swoich naśladowców. Największy obecnie rywal iOS, czyli Android od Google'a, błyskawicznie odpowiedział cyfrowym głosem programu Iris (Intelligent Rival Imitator of Siri). Program ma praktycznie zerowe umiejętności matematyczne, choć dysponuje encyklopedyczną wiedzą z zakresu historii czy kultury. Aplikacji opracowanej przez firmę Dexetra nie sposób odmówić uroku, choć w internecie ogromną popularnością cieszą się materiały potwierdzające, że Iris braki wiedzy rekompensuje sporym poczuciem humoru. Najważniejszą różnicą między aplikacjami Siri a Iris jest fakt, że tą pierwszą znajdziemy jedynie w drogich gadżetach Apple, drugą zaś bezpłatnie ściągniemy nawet na starszego smartfona z Androidem.
Iris - androidowy kuzyn Siri
Krok przed Siri i Iris wychodzi system SOINN stworzony przez zespół profesora Osamu Hasegawa z Instytutu Technologii w Tokyo. Pierwszy robot wyposażony w SOINN (Self-Organizing Incremental Neural Network) nazwany został Hiro. Obserwuje on swoje najbliższe otoczenie i "uczy się" rozwiązywać stawiane problemy. Mając przed sobą pustą szklankę i dzbanek z wodą, poproszony o nalanie płynu, Hiro przeszukując internet, dowie jakie zadanie powinien wykonać.
Hiro ponadto zapamięta wyszukane przez niego rozwiązania i w przyszłości będzie w stanie wykonać je błyskawicznie. Taka technologia może być dobrym fundamentem do rozwoju badań nad sztuczną inteligencją, a finalnie także do stworzenia "myślących maszyn". Poza czysto praktycznym aspektem niesie jednak ze sobą poważne zagrożenia.
Zanim jednak będziemy świadkami powstania cybernetycznych tworów pokroju HAL-a z "Odysei kosmicznej", czeka nas jeszcze długa droga. Aby maszyna została uznana za "myślącą" musi zdać przede wszystkim Test Turinga. Został on zaproponowany w 1950 roku przez Alana Turinga, brytyjskiego matematyka, przez wielu uznawanego za pioniera badań nad sztuczną inteligencją. Test wygląda następująco: sędzia - człowiek - prowadzi rozmowę w języku naturalnym z pozostałymi stronami. Jeśli nie jest on w stanie wiarygodnie określić czy któraś ze stron jest maszyną, czy człowiekiem, SI przechodzi test. Zakłada się, że zarówno prawdziwe osoby jak i maszyny próbują przejść test zachowując się w sposób możliwie zbliżony do ludzkiego. Podstawowym zastosowaniem Testu Turinga jest organizowany co roku konkurs o Nagrodę Loebnera.
Hiro - robot, który się uczy
Już od 21 lat programiści zgłaszają do niego zapewniające sędziów o swoim "człowieczeństwie" chatboty. Za zwycięzcę Testu zostanie uznana maszyna, którą za człowieka uzna więcej rozmówców niż prawdziwą osobę. Najbliżej tego poziomu był we wrześniu bieżącego roku program Cleverbot, który oszukał 59,3 proc. rozmówców. Do zaliczenia testu zabrakło mu zaledwie 4 proc. Wszystko jednak wskazuje na to, że pewnego dnia ostateczna bariera Testu Turinga zostanie przekroczona.
Nawet jeżeli kiedyś faktycznie to nastąpi, maszynę nie będzie można od razu uznać za "myślącą". Główny zarzut przeciwników Testu Turinga dotyczy kontrowersyjnej definicji inteligencji maszynowej. Nawet najbardziej zaawansowane SI jest w stanie zdradzić się ze swoim pochodzeniem, kiedy zostanie poproszone o przeprowadzenie skomplikowanych zadań matematycznych. Inteligenta maszyna musiałaby zatem nie tylko wykazywać emocjonalność i subiektywizm w podejmowanych tematach, ale i zdolność do oszukiwania. Na pytanie o dokładny wynik działania typu 987654321 x 3.23, maszyna musiałaby celowo skłamać lub popełnić błąd. Być może za kilka lat, wychodząc ze skomplikowanych algorytmów maszyny będą w stanie tuszować swoją zero-jedynkową naturę.
Przyszłość świata znana z literatury oraz filmów science-fiction związana ze sztuczną inteligencją nie maluje się w różowych barwach. Popkulturowe nawiązania do robotów-morderców znanych z "Terminatora" czy wykorzystujących ludzi jako baterie, cybernetycznych kałamarnic z "Matrixa", nie napawają optymizmem. Nieco ułagodzony, lecz nie mniej zabójczy wizerunek buntujących się maszyn obserwujemy w serii "Battlestar Galactica", w której wykorzystywani do niewolniczej pracy Cyloni w końcu odpłacają się swoim twórcom.
Czołówka serialu "Battlestar Galactica":
Mimo że Siri do Cylonów jeszcze trochę brakuje to mało prawdopodobne jest, by w niedalekiej przyszłości aplikacja Apple wyewoluowała do rozmiarów myślącego robota. Barierą nie do przejścia dla twórców zaawansowanych technologicznie SI wydaje się być kwestia abstrakcyjnego myślenia. Maszyna musi zacząć się uczyć i wykorzystywać nabytą w ten sposób wiedzę do własnego rozwoju. By miało to miejsce, naukowcy muszą stworzyć "sztuczny mózg". Ambitnym sposobem realizacji tych planów jest rozpoczęty w 2005 roku Blue Brain Project, którego celem jest wierne odtworzenie działania każdego neuronu. Dzięki temu możliwe będzie pełniejsze zrozumienie funkcjonowania ludzkiego mózgu, zaburzeń w jego pracy oraz możliwości ich leczenia.
Mózg przeciętnego człowieka zawiera średnio 15-30 miliardów neuronów, a każdy z nich może posiadać 10 tysięcy połączeń synaptycznych. Zdolne do przetworzenia blisko 500 petabajtów danych pochodzących z funkcjonalności tak zbudowanego mózgu, superkomputery powstaną nie wcześniej niż po 2020 roku. Zanim Siri wyrośnie na dorodną przedstawicielkę rasy Cylonów minie zatem jeszcze trochę czasu.