Nowy beznadziejny pomysł Sony
Japoński gigant wpadł na genialny pomysł ograniczenia dostępu nawet nie do sieci internetowej, ale do publicznych gniazdek elektrycznych. Tak jest, zdaniem Sony powinniśmy płacić za każdym razem kiedy zechcemy podładować laptopa.
Technologia stosowana przez Sony działa już po części w Kraju Kwitnącej Wiśni. Wystarczy podłączyć laptopa, tablet lub komórkę do gniazdka elektrycznego aby uruchomić usługę mikropłatności. Chip wbudowany w samo gniazdko decyduje, czy do podłączonego urządzenia popłynie życiodajna energia. Aby uruchomić przepływ prądu należy zapłacić określoną kwotę lub zostać zidentyfikowanym jako osoba uprawniona do korzystania z danego gniazdka elektrycznego.
Jasne, energia elektryczna nie jest darmowa, ale giganci pokroju Google lub Amazona udowodnili, że pewne usługi opłaca się udostępnic za darmo w celu uzukania większego zysku w dłuższym rozrachunku. Przykładowo, gdyby tylko w Polsce działała usługa o podobnych możliwościach i cenie do Netflixa, to bardzo chętnie opłaciłbym wymagany miesięczny abonament.
Problem często nie tkwi w tym, że pirackie filmy lub gry są tańsze (darmowe) tylko w tym, że ich płatne wersje są po prostu trudniej dostępne. To samo dotyczy publicznego dostępu do sieci elektrycznej. Darmowy prąd zwiększyłby na dłuższą metę wydatki na płatne treści w rodzaju gazet, czasopism lub książek. Czy nie lepiej byłoby podpisać odpowiednie umowy z księgarniami i wydawnictwami zamiast obarczać użytkowników rachunkami za elektryczność?
Marek Maruszczak