Tylko trzy sceny w filmie o Steve Jobsie
O Stevie Jobsie powstają aktualnie dwa filmy. Ten, w którym jego rolę grać ma Ashton Kutcher oraz ten, który może być dobry. Scenarzysta tego drugiego zdradził wczoraj, że jego obraz będzie składał się tylko z trzech scen.
Aaron Sorkin, scenarzysta nagrodzony Oscarem za "The Social Network", zdradził, że w przypadku biografii Steve’a Jobsa zamierza zastosować niecodzienny zabieg - film będzie składał się tylko z trzech, półgodzinnych scen. Każda z nich kręcona będzie bez żadnych cięć i przedstawiać będzie kulisy prezentacji najważniejszych produktów, w które zaangażowany był Jobs. - Nie będzie żadnych cięć, każda z nich będzie działa się tuż przed premierą produktu. Za kulisami premiery. Pierwszą premierą będzie premiera Maka, drugą uruchomienie NeXT, zaraz po tym jak odszedł z Apple. Trzecią będzie premiera iPoda - powiedział Sorkin w wywiadzie dla Newsweeka i The Daily Beast.
Sorkin, który opiera się mocno na "oficjalnej" biografii Jobsa pióra Waltera Isaacsona, chciał uniknąć przedstawiania zmarłego współzałożyciela Apple w typowy, chronologiczny sposób. Zamiast tego wolałby przedstawić go w bardziej "heroicznej" roli. Niezależnie od tego, co w tym wypadku ma oznaczać słowo "heroiczny", skupienie całej akcji na kilku kluczowych momentach może być bardzo ciekawym zabiegiem.
- To trochę tak jak pisać o Beatlesach. Jest tyle osób, które znały go i szanowały - dodał scenarzysta.
W odróżnieniu od projektu Sorkina, konkurencyjna biografia z Ashtonem Kutcherem w roli tytułowej, przedstawiać ma całą historię Jobsa, od kalifornijskiego garażu do stanowiska CEO Apple. Najprawdopodobniej to właśnie ten obraz jako pierwszy trafi do kin.