Wielka szansa dla eksploracji kosmosu!
Wyścig pionierów właśnie się zaczął, a kosmos to nowy Dziki Zachód. Nie zbada go jednak NASA czy inne rządowe agencje.
Sektor prywatny podbija świat nauki
Faktyczni właściciele pieniędzy kilka razy zastanowią się, zanim zainwestują w coś, co przerodzi się w porażkę i zmarnuje zapał setek osób biorących udział w przedsięwzięciu. Optymalizacja działań to rzecz zupełnie obca działalności państwowej, a w przypadku przedsięwzięć prywatnych - kluczowa. Jest szansa, że skończą się czasy nauki uprawianej zgodnie z zasadą - czy się stoi, czy się leży, pensja/grant się nam należy.
Jak silne jest parcie ludzkości w kosmos, pokazuje fakt, że mimo setek przeszkód, jakie stawia przed odważnymi biurokracja, prywatna kosmoturystyka brnie niestrudzenie przed siebie. Argument o "bezdusznej maszynie do robienia pieniędzy", która nie ma nic wspólnego z nauką, jest przestarzały już od wieków. Przytłaczająca większość wynalazków i odkryć nie miała nic wspólnego z rządami i biurokracją. Co więcej, wynalazki te były owocem pracy genialnych, zapracowanych umysłów, a nie grupy rozpieszczonych naukowców na państwowym garnuszku. A nauka już teraz czerpie z prywatnych przedsięwzięć - studia nad mikrograwitacją znacząco przyspieszyły, gdy dostęp do sprzętu i lotów suborbitalnych stał się znacznie łatwiejszy. Przykładowo, naukowiec nie musi już aplikować do członkostwa w iście sekciarskiej drużynie astronautów, co było wymogiem NASA.
Purdue University już teraz planuje zbratać się z kosmoturystyką, która czeka na naukowców z otwartymi ramionami (dodatkowa reklama za pomocą odkrycia naukowego). Southwest Research Institute już zamówił 8 lotów na pokładzie Virgin Galactic oraz 6 lotów na XCOR Lynx 1.
Mariusz Gabriel Kamiński