Ziemia się kurczy

Z każdym rokiem Ziemia traci na wadze około 50 000 ton, nawet biorąc pod uwagę fakt, że w tym samym czasie spada na jej powierzchnię 40 000 ton pyłu kosmicznego. Dlaczego nasza planeta "chudnie" w takim tempie? Odpowiedź jest zaskakująca.

Z roku na rok ubywa nam Ziemi Fot. NASA
Z roku na rok ubywa nam Ziemi Fot. NASAmateriały prasowe

Przyrost masy

- Każdego roku około 40 000 ton pyłu kosmicznego opada na naszą planetę. Pozostałości po formowaniu się układu słonecznego przyciągane są przez grawitację Ziemi i stają się jej częścią. Całą nasza planeta jest właściwie zbudowana z takich kosmicznych fragmentów materii.

- NASA twierdzi, że Ziemia "tyje" w tempie 160 ton rocznie z powodu podwyższania się średniej rocznej temperatury: "Jeśli dodaje się energii do systemu, masa musi wzrosnąć." Zwariowana termodynamika.

Bez efektu

- Wzrost liczby ludności lub wznoszenie nowych budynków nie mają żadnego wpływu na masę naszej planety. Przedmioty oraz ludzie zbudowane są przecież z materii znajdującej się już na Ziemi. Po prostu zmienia się jej forma.

- Większość rakiet oraz satelity, które wystrzeliwujemy na orbitę, spadają ostatecznie na Ziemie, nie mają więc większego wpływu na wynik równania.

Utrata masy

- Z czasem jądro Ziemi traci energię. Jest ono jak gigantyczny reaktor jądrowy, który spala paliwo. Mniejsze ilości energii oznaczają spadek masy. Rocznie tracimy 16 ton z tego powodu. Niedużo.

- Teraz czas na dużą utratę wagi: około 95 000 ton wodoru oraz 1600 ton helu ucieka z Ziemi każdego roku. Pierwiastki te są za lekkie by grawitacja mogła utrzymać je na nasze planecie więc odlatują w przestrzeń.

Rezultat: pobieżne szacunki dają - 50 000 ton każdego roku. Czyli około 0,000000000000001 proc. utraty masy każdego roku.

Czy powinniśmy się martwić tym, że ziemska materia ucieka w kosmos? Nie, nie powinniśmy. Zwłaszcza utratą wodoru. Na naszej planecie jest go jeszcze pod dostatkiem. Wystarczy go na biliony lat.

Hel jest jednak inną kwestią. Stanowi on 0,00052 proc. atmosfery, ale otrzymuje się go przemysłowo głównie z gazu ziemnego bogatego w ten pierwiastek. W gruncie rzeczy jednak na naszej planecie helu jest bardzo mało. Fizyk z Cornell University, zdobywca nagrody Nobla Robert Richardson, powiedział nawet kiedyś, że każdy balon wypełniony helem dla zabawy powinien kosztować 100 dol. Robert Richardson prowadził kampanię przeciwko decyzji rządu USA, by do 2015 roku sprzedać amerykańskie zapasy helu, aby utrzymać niskie ceny tego gazu.

Prawdopodobnie miał rację, zważywszy na to, jak istotny jest hel dla produkcji na przykład urządzeń do wykonywania rezonansu magnetycznego (używa się go do chłodzenia magnesów nadprzewodnikowych), hodowli kryształów krzemu i germanu oraz produkcji tytanu i cyrkonu.

gizmodo.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas