6 spektakularnych wizji końca świata, które nie nadeszły

Podczas swojego dotychczasowego życia przeżyłam więcej niż jeden koniec świata. I nie mam na myśli tych małych końców, kiedy zdarzyło mi się nadepnąć na klocek LEGO albo gdy małym palcem stopy uderzyłam w kant szafki, a dalsze życie na zawsze spowił mrok. O końcu świata słyszymy regularnie - jeden miał się wydarzyć w 2000 roku jako następstwo pluskwy milenijnej, drugi w 2011 roku, według kaznodziei Harolda Campinga. W 2012 roku świat miał się skończyć z powodu zakończenia kalendarza Majów, drugi w 2020 roku, z tej samej przyczyny.

Kres jest bliski! 6 spektakularnych wizji końca świata
Kres jest bliski! 6 spektakularnych wizji końca świata123RF/PICSEL

Tego typu dat jest oczywiście więcej, a wizja końca świata interesuje ludzi od wieków. Wizje końca świata i codzienności po apokalipsie są też bardzo owocnym tematem w kulturze popularnej. Poruszany jest on w filmach, książkach, grach czy na obrazach. Wiele z przedstawianych wyobrażeń jest... w granicach rozsądku. Inne są spektakularne. Część jest zdecydowanie absurdalna. Są też takie, które wprawiają w zadumę. Przyjrzyjmy się więc wybranym, które z różnych powodów wyróżniają się na tle reszty.

Matka natura bierze sprawy w swoje ręce

Popularnym kierunkiem w kwestii końca świata jest... demolka z rąk Matki Natury. Choć filmy katastroficzne być może nie są najbardziej ambitnymi dziełami, bywa, że stanowią nie lada ucztę dla wyobraźni. Jedną z bardziej widowiskowych wizji tego typu przedstawiono w filmie pt. "2012", co nawiązuje oczywiście do wspomnianego już kalendarza Majów.

Koniec świata ma nastąpić dokładnie 21.12.2012. W filmie dzieje się... wszystko. Potężne trzęsienia ziemi, wielkie pożary, wybuchy wulkanów, powodzie, tsunami? W Kalifornii dosłownie rozstępuje się ziemia. Wszystkie kataklizmy znalazły tu dla siebie miejsce, uderzają niemal jednocześnie, bez litości. Zwiastun filmu dość dobrze oddaje to, co zobaczymy na ekranie podczas ponad 2,5-godzinnego seansu.

Anomalie pogodowe... spowodowane przez sieć satelitów?

Zarówno poprzedni film, jak i "Geostorm" powinny zająć specjalne miejsce w sercach wszystkich geografów. Niekoniecznie z miłości.

W "Geostorm" za pomocą sieci satelitów ludzkość... kontroluje globalny klimat. Dzięki nim, klęski żywiołowe dawno odeszły w zapomnienie. Co jednak stanie się, jeśli coś pójdzie nie tak, a satelity przestaną współpracować? Następuje koniec świata, rzecz jasna. Między innymi w formie apokaliptycznego gradobicia. I tak coś, co miało pomagać i chronić, stało się narzędziem zagłady.

W stronę Ziemi leci gigantyczna kometa, którą pieszczotliwie nazwano "Zabójcą Planet"

W filmie "Don’t Look Up" (w polskiej wersji językowej "Nie patrz w górę") wiele czasu ekranowego poświęcono na okres przed końcem świata. Ostrzeżenie na jego temat budzi zdecydowanie różne, skrajne odczucia, dzieląc społeczeństwo. Gorzej, gdy nadciągającą w stronę Ziemi kometę można dostrzec gołym okiem na niebie - wtedy rozwiązaniem dla niektórych jest... spuszczenie wzroku. Końca świata nie da się jednak w ten sposób uniknąć, a kometa nie oszczędza na swojej drodze nikogo.

Koniec świata przyniosą ze sobą roboty

Okładka książki "Robokalipsa" autorstwa Daniela H. Wilsona
Okładka książki "Robokalipsa" autorstwa Daniela H. WilsonaZrzut ekranu/Znak.com.plInformacja prasowa

Jeśli zamiast przed ekranem, wolimy zasiąść w fotelu z egzemplarzem książki, ale nadal chcielibyśmy poznać jakąś wizję końca świata, możemy to zrobić, czytając "Robokalipsę" Daniela H. Wilsona. Tytuł zdradza dość sporo - apokalipsę spowodować mają roboty. Dzieje się to w niecodzienny sposób, a zwiastować miały to pojedyncze sygnały. Przestają działać telefony czy Internet. W dodatku coś przejmuje kontrolę nad urządzeniami. Z nieba spadają samoloty, a samochody... polują na ludzi. Dalej jest tylko gorzej. Przedstawiona w książce wizja może sprawić, że zapragniemy przeprosić się z maszynami z Matrixa, i oczywiście są w niej niedociągnięcia - nie ma co tego ukrywać - jednak z pewnością jest interesującym wyobrażeniem.

Epidemia i grzybozombie

"The Last of Us" to gra wideo, której akcja rozgrywa się w postapokaliptycznym świecie. Panuje epidemia grzyba, a zainfekowani ludzie zamieniają się w zombie. Nieliczni, który pozostali niezamienieni, próbują przetrwać, regularnie mierząc się z hordami zarażonych, innymi ocalałymi, a także własnymi słabościami i coraz gorszymi wyzwaniami rzeczywistości, która zbliża się bardziej do końca świata niż lepszego jutra.

Jeśli opis fabuły brzmi interesująco, ale gry nie są naszym medium, "The Last of Us" będzie można już wkrótce poznać w formie serialu. Jego premiera ma się odbyć w przyszłym roku.

Koniec świata oczami artystów

Bardzo ciekawe i skłaniające do zadumy są interpretacje wizji końca świata, które można odnaleźć na obrazach, rzeźbach czy dziełach audiowizualnych. Niektóre mogą uspokajać, inne niepokoić, a wszystkie zasługują na naszą uwagę. Aby w choć minimalnym stopniu doświadczyć wyrazu artystycznego dotyczącego tego tematu, możemy obejrzeć zapis z Międzynarodowej Wystawy Sztuki Współczesnej "Znak Apokalipsy". Jej artyści w ciągu dwóch lat realizowali swoje wizje do otrzymanych fragmentów Apokalipsy św. Jana. Wystawa ma interdyscyplinarny charakter, w jej ramach prezentowane są klasyczne dyscypliny sztuki, jak i te wykorzystujące techniki i media cyfrowe. Efekty pracy mówią same za siebie.

„Drwale i inne opowieści Bieszczadu”: Dżygitówka, czyli kaskaderska jazda konnaPolsat Play
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas