Brytyjscy naukowcy o ciemnej stronie korzystania z maseczek

​Noszenie maseczek ochronnych jest kluczowe w walce z pandemią COVID-19. Okazuje się jednak, że ich stosowanie ma także inną, ciemną stronę - wykazali naukowcy z Uniwersytetu w Manchesterze.

Ankieta internetowa przeprowadzona wśród 460 osób pokazała, że osoby z ubytkiem słuchu były znacznie bardziej dotknięte skutkami zakrywania twarzy niż ci, którzy prawidłowo słyszą. Ankieta internetowa została przeprowadzona między czerwcem a lipcem 2020 r. 

60 proc. osób używających maseczek komunikowało się inaczej poprzez zasłanianie twarzy, a 46 proc. osób stwierdziło, że charakter rozmowy był inny niż z odsłoniętą twarzą. To potwierdza, że maseczki ochronne mogą wpływać na nasze zdolności komunikacji z innymi osobami.

- Wyniki tego badania pokazują, że wpływ maseczek ochronnych na sposób, w jaki wszyscy się komunikujemy, jest daleko idący, wykraczając daleko poza akustykę transmisji mowy - powiedziała dr Gabrielle H. Saunders, główna autorka badań z Uniwersytetu w Manchesterze.

Eksperci twierdzą, że zakrywając dolną część twarzy, maseczki ochronne mogą ograniczać komunikację, ograniczając transmisję dźwięku, wyciszając mowę, usuwając widoczne sygnały z ust i ust.

Lepszym rozwiązaniem są przezroczyste maseczki ochronne, w których widać usta rozmówcy. Mimo iż zniekształcają dźwięk bardziej niż maseczki chirurgiczne (bo są wykonane z tworzywa sztucznego), to umożliwiają "normalniejszą" konwersację.

- Wiele osób powiedziało, że używają gestów i dostępnych wyrazów oczu, aby poprawić komunikację z innymi podczas noszenia maseczki. Sygnały niewerbalne mogą pomóc nam poprawić sposób, w jaki komunikujemy się w czasie pandemii - dodała dr Saunders.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: pandemia | SARS-CoV-2 | COVID-19 | maseczka ochronna | komunikacja
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy