Katakumby w Palermo czy Paryżu? Zdecydowanie Kaplica Czaszek w Czermnej
Macie już dość turystycznych "klasyków" i szukacie ciekawszego pomysłu na weekendowy wypad w Polskę? Tajemnicza Kaplica Czaszek w Czermnej może okazać się idealnym wyborem... jeśli macie odwagę!
Spis treści:
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o jednej z największych atrakcji sycylijskiego Palermo, czyli Katakumbach Kapucynów. Zwiedzający mogą oglądać tam 8 tys. mumii osób duchownych i świeckich, w tym słynną Śpiącą Królewnę, czyli 2-letnią Rosalię Lombardo, która została tam złożona na początku XX wieku i do dziś wygląda, jakby po prostu spała.
Swoje makabryczne "muzeum" mają też Francuzi, a mowa o słynnych katakumbach paryskich, czyli sieciach podziemnych korytarzy w dawnych kamieniołomach Denfert-Rochereau z czasów Cesarstwa Rzymskiego, do których w 1786 roku z powodów sanitarnych, by uniknąć epidemii dżumy w przeludnionym mieście, znoszono ciała zmarłych mieszkańców.
Polacy nie gęsi, swoje katakumby mają
Jak się jednak okazuje, wcale nie trzeba wyjeżdżać za granicę, aby na własne oczy zobaczyć takie nietypowe świadectwa historii - wystarczy pojechać do Kudowy-Zdroju, a konkretniej jej dzielnicy o nazwie Czermna.
To właśnie tam znajduje się Kaplica Czaszek, która z zewnątrz nie wyróżnia się wprawdzie niczym specjalnym i wygląda jak każdy inny budynek sakralny (ach, ten słoneczny kolor!), ale wystarczy wejść do środka, żeby przekonać się, skąd wzięła swoją wymowną nazwę.
Jej ściany i sklepienie zostały wyłożone ok. 3 tys. ciasno ułożonych zaimpregnowanych czaszek i kości ludzkich, należących do ofiar wojen oraz epidemii chorób zakaźnych (m.in. cholery w latach 1618-1648). Co więcej, w piwnicy pod podłogą kaplicy znajduje się dodatkowe 21 tysięcy czaszek (a część ekspertów mówi o nawet 30 tys., ale nikt nigdy dokładnie ich nie policzył), które wypełniają ją na wysokość ok. 2 metrów!
O proboszczu, co kości zmarłych zbierał
Jak dowiadujemy się z biuletynu informacyjnego Kudowy-Zdroju, kaplica jest jednym z trzech takich obiektów znajdujących się w Europie i śmiało można zakładać, że autorzy publikacji mają na myśli dwa czeskie obiekty, tj. Kaplicę Czaszek w Kutnej Horze i Kościół Świętych Piotra i Pawła w Mielniku.
Jak się tam znalazły, zapytacie? Założycielem kaplicy był lokalny proboszcz Wacław Tomaszek (albo Václav Tomášek, bo z pochodzenia był Czechem), który pewnego dnia zauważył w pobliżu kościoła ludzkie czaszki i kości.
Kiedy wezwał na miejsce kościelnego i grabarza i wspólnie zaczęli przeczesywać teren, szybko okazało się, że ludzkich szczątków jest zdecydowanie więcej, niż się spodziewali. Były to kości ofiar z czasów wojny trzydziestoletniej, wojen śląskich i wojny siedmioletniej, a także szerzących się w epidemii cholery.
Ofiarom wojen ku upamiętnieniu, a żywym ku przestrodze 1914
Ks. Tomaszek podjął decyzję, że wydobędą wszystkie szczątki, jakie tylko znajdą (podobno spokoju nie dawał mu fakt, że psy regularnie je wygrzebywały), a następnie wybielą i zgromadzą w kaplicy typu ossarium (naczynie służące do przechowywania kości czy prochów zmarłego lub budynek do przechowywania ekshumowanych szczątków zmarłych).
Makabryczne dzieło życia
Budowa rozpoczęła się w 1776 roku i zakończyła w 1784 roku, ale prace nad wystrojem trwały do 1804 roku. Również dlatego, że ks. Tomaszek z grabarzem Langerem zbierali ludzki szczątki w rejonie Kudowy, Dusznik i Polanicy przez około... 20 lat.
A że było to bez wątpienia dzieło ich życia, zdecydowali, że ich szczątki po śmierci również tu spoczną. I nie są jedynymi zidentyfikowanymi osobami w tym miejscu, bo na ścianie głównej Kaplicy Czaszek znajduje się niewielki skromny ołtarz z barokowym krucyfiksem, na którym leżą najciekawsze "okazy".
A mowa o czaszkach sołtysa Czermnej i jego żony (on został rozstrzelany przez Prusaków za to, że przeprowadzał wojska austriackie przez Błędne Skały, a jego żona zginęła od ciosu w głowę ostrym narzędziem, próbując zasłonić męża własnym ciałem), Tatara (zidentyfikowanej na podstawie anatomii) i osoby ze zmianami chorobowymi czy kości udowej nadzwyczaj wysokiego jak na swoje czasy człowieka (najpewniej ok. 2-metrowego Szweda).
W środku, pośród kości i czaszek ułożonych warstwami przy ścianach, czekają na zwiedzających również drewniane rzeźby aniołów, będące nawiązaniem do sądu ostatecznego - jedna trzyma trąbkę i jest podpisana "Powstańcie z martwych", a drugi dzierży wagę, a jego opis brzmi "Pójdźcie pod sąd".
Z prochu powstałeś... Kaplica Czaszek znika
Nie oznacza to jednak, że Kaplicę Czaszek powinny zobaczyć jedynie osoby wierzące, bo nie da się ukryć, że widok tylu ludzkich szczątków każdego zmusza do refleksji, a to jedyna tego typu budowla w naszym kraju.
Co więcej, ze zwiedzaniem warto się pospieszyć, bo czas jest bezlitosny i kolejne kości i czaszki stopniowo zamieniają się w proch. Jak można przeczytać na stronie czermna.pl, "200 lat istnienia grobowca zrobiło swoje. Nawet kości nie oparły się sile czasu (...) w latach 70. szczątki pod podłogą Kaplicy Czaszek w Czermnej były w zasięgu ręki, dziś z kolei trzeba zejść po drabince na dół".
Jeśli się zdecydujecie, to warto wiedzieć, że zwiedzanie Kaplicy Czaszek trwa ok. 15 minut, a do środka wpuszczane są 10-osobowe grupy. Obiekt jest dostępny dla odwiedzających od wtorku do niedzieli w miesiącach kwiecień-wrzesień, a bilet kosztuje 10 zł dla osób dorosłych, 8 zł dla emerytów i rencistów i 5 zł dla dzieci i młodzieży. Nie możecie jechać na miejsce? Kaplicę Czaszek można też "kontemplować wirtualnie" na jej oficjalnej stronie - widok 360 stopni pozwala na wygodne zwiedzanie z własnej kanapy.