Ko(s)miczny wyścig pomiędzy najpotężniejszymi mocarstwami
Żyjemy w czasach kolejnego wyścigu kosmicznego. W ubiegłym stuleciu rywalizowały ze sobą Stany Zjednoczone i Rosja, a obecnie do tych krajów dołączyły również Chiny. Kto zawładnie ziemską orbitą i jako pierwszy skolonizuje Księżyc i Marsa?
Jeszcze 10 lat temu eksploracja kosmosu i rozwój na ziemskiej orbicie instalacji kosmicznych nie budził tak ogromnego zainteresowania społeczeństwa, które było skupione na sprawach przyziemnych. Teraz się to zmienia na lepsze. Z każdym rokiem ludzkość czyni ogromne postępy w badaniach, zarówno Układu Słonecznego, jak i historii Wszechświata.
Niestety, wraz z szybszą eksploracją kosmosu, zaczęły się kosmiczne potyczki pomiędzy mocarstwami, które przybierają coraz to okrutniejszy wymiar. Gwiezdne wojny już stały się faktem. Przestrzeń kosmiczna stała się polem walki. Czy kosmiczny wyścig sprawi, że ziemskie podziały przeniesiemy daleko poza Ziemię, do baz na Księżycu i innych planetach?
Stany Zjednoczone są pionierem badań kosmosu
Stany Zjednoczone realizują najwięcej misji kosmicznych ze wszystkich krajów świata. Tak dzieje się od wielu dekad i tak pozostanie przez co najmniej dekadę. To dzięki NASA i prywatnym firmom związanym z przemysłem kosmicznym, możemy odkrywać fascynujące obiekty w otchłani kosmosu i szukać odpowiedzi na odwieczne pytania dotyczące naszego istnienia i narodzin Wszechświata.
Rosja prawie odpadła z wyścigu, ale ma zamiar to nadrobić
Rosja praktycznie odpadła z kosmicznego wyścigu, ale nie oznacza to, że nie możemy liczyć na budowę przez naszego sąsiada nowej stacji kosmicznej czy pierwszej bazy na Księżycu. Ten kraj, podobnie jak Chiny, traktuje przestrzeń kosmiczną bardziej jako nowe pole walki. Rosjanie rozbudowują swoją flotę satelitów o przeznaczeniu militarnym i testują systemy, które pozwolą im niszczyć wrogie instalacje orbitalne. O tym mogliśmy przekonać się niedawno w związku ze zniszczeniem jednego z satelitów przy użyciu broni ASAT.
Chiny mogą wyprzedzić USA w kwestii lądowania na Księżycu
Tymczasem Chiny rosną na światową potęgę również w tematach kosmicznych. Kraj ten wysyła coraz więcej instalacji orbitalnych, w tym buduje dużą stację kosmiczną o nazwie Tiangong, a także realizuje pierwsze misje na Księżyc i Marsa. Państwo Środka jest największym zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych w kwestii pierwszego w XXI wieku lądowania na Księżycu i zdobyciu Marsa.
Zagrożenie jest bardzo realne, ponieważ oba kraje są w trakcie intensywnych przygotowań do załogowego lotu. NASA, po kilku latach opóźnienia, niebawem wyśle w pierwszą podróż kosmiczną swoją potężną rakietę Space Launch System, a firma SpaceX została uziemiona przez same władze USA z powodu zbytniej dbałości o środowisko naturalne.
Kwestie bezpieczeństwa zrujnują NASA i jej kosmiczne plany
Te amerykańskie dramaty sprzyjają Chińczykom. Kraj ten ma już stałą załogę na swojej Chińskiej Stacji Kosmicznej, jest w trakcie budowy rakiety do transportu ludzi na Księżyc i ma zamiary na zbudowanie tam bazy i rozpoczęcia ery kosmicznego górnictwa. Eksperci uważają, że jesteśmy o krok od wielkiego kosmicznego wyścigu pomiędzy USA a Chinami o Srebrny Glob.
Wyścig może stać się faktem już za 2-3 lata. Jeśli NASA nie uda się wysłać astronautów na naturalnego satelitę naszej planety w 2025 roku, to Amerykanie mogą zostać zdetronizowani w tej kwestii przez Chińczyków. Tamtejszy rząd zapowiedział lądowanie tam taikonautów w 2026 roku. Chińczycy w jednej kwestii mają ogromną przewagę nad Amerykanami. Ta kwestia może stać się kluczową w wyścigu.
Chińczyków nie interesuje bezpieczeństwo. Chcą być pierwsi
Otóż chiński rząd nie przykłada tak dużej wagi do zasad bezpieczeństwa podróży kosmicznych, jak niegdyś odbywało się to w Rosji. Gdyby doszło do eksplozji rakiety, to rząd zwyczajnie podstawiłby nową i kontynuował program lotu na Księżyc. Tymczasem, gdyby taka katastrofa miała miejsce obecnie w USA, moglibyśmy liczyć na zorganizowanie śledztw, które opóźniłyby realizację programu Artemis o kilka lat.
Najlepszym przykładem zbytniej dbałości NASA o bezpieczeństwo może być firma Boeing, która już dwa lata temu (jednocześnie z firmą SpaceX) miała swoją kapsułą Starliner transportować astronautów na pokład Międzynarodowej Stacji Kosmicznej, a tymczasem wciąż nie może poradzić sobie z rygorystycznymi warunkami certyfikacji, które określiła NASA.
Gdzie dwóch się bije, tam trzeci korzysta
W kosmicznym wyścigu biorą udział nie tylko Stany Zjednoczone, Chiny czy Rosja. Swoje plany kolonizacji Księżyca czy Marsa, oraz badań innych ciał niebieskich, ma również Unia Europejska, Japonia, Australia, Indie, Izrael czy Zjednoczone Emiraty Arabskie. Oczywiście, te kraje nie rywalizują ze sobą w tak zajadły sposób jak te najpotężniejsze mocarstwa, ale mogą one wnieść wiele dobrego do badań kosmosu i torowania drogi do przemiany ludzkości w cywilizację kosmiczną.
Chcemy kolonizować obce światy, a prowadzimy wojny na Ziemi
Entuzjaści podboju kosmosu uważają, że przyszło nam żyć w bardzo ciekawych czasach, z punktu widzenia załogowych misji realizowanych daleko poza naszą planetę. W ciągu najbliższych 10 lat nie tylko zaczniemy budować pierwsze kolonie na Księżycu i odbędziemy pierwszy lot na obcą planetę, Marsa, ale również zaczniemy zabezpieczać nasze historyczne dokonania przed kosmicznymi kataklizmami, tworząc nowe cywilizacje na stałe zamieszkujące pozaziemskie obiekty.
Tak naprawdę nie ma znaczenia, która flaga zostanie wbita w powierzchnię Srebrnego Globu czy Czerwonej Planety. Najważniejsze, że ludzkość powoli, ale sukcesywnie realizuje swoje odwieczne marzenia. Nasza przyszłość związana jest z kosmosem i powinniśmy uczynić wszystko, co w naszej mocy, by zacząć tworzyć nową cywilizację międzyplanetarną w zgodzie ze sobą, jedności i ze wspólną wizją przyszłości.