Komputer zamiast strzykawki i po bólu u dentysty

Dentyści coraz częściej znieczulają nas przy pomocy komputera Wand. W odstawkę idą natomiast strzykawki i karpule. Powód - podanie znieczulenia Wandem jest bezbolesne, nie powoduje odrętwienia twarzy, a sam zabieg jest łagodniejszy od tradycyjnego zastrzyku.

Tak właśnie wygląda końcówka Wand (Fot. FM DENTAL)
Tak właśnie wygląda końcówka Wand (Fot. FM DENTAL)materiały prasowe

Coraz częściej przed zabiegiem stomatologicznym znieczulani jesteśmy nie strzykawką lub karpulą, a specjalnym komputerowym znieczuleniem Wand. To mające nieco ponad 20 cm urządzenie, zakończone specjalnym aplikatorem całkowicie zmienia odczucia podczas zabiegu. Dzięki niemu podanie znieczulenia stało się bezbolesne, a sam zabieg łagodniejszy.

Skąd ten efekt? Tempo podania znieczulenia kontroluje tutaj mikroprocesor, a nie ręka lekarza. To on odmierza i precyzyjnie dozuje dawki płynu znieczulającego, który do tkanki wtłaczany jest z tzw. prędkością fizjologiczną, czyli niezwykle powoli i pod niewielkim ciśnieniem. Pozwala to delikatnie rozejść się anestetykowi w tkance, precyzyjnie znieczulając miejsce zabiegu.

- Zamiast nagłego wtłoczenia płynu, powolne podanie, to zasadnicza różnica pomiędzy komputerowym znieczuleniem i strzykawką. Dzięki temu nie odczuwamy rozpierającego bólu i dyskomfortu. Zabieg staje się delikatniejszy, mniej stresujący, a efekt porównywalny z aplikacją za pomocą strzykawki - wyjaśniła prof. dr hab. Marzena Dominiak z gabinetu stomatologicznego DUO-MED we Wrocławiu.

Ale nie tylko samo podanie znieczulenia jest bezbolesne, także kontakt igły z dziąsłem. Stosowana w Wand igła, zamieszczona w końcówce przypominającej długopis, jest niezwykle cienka. W czasie zabiegu, ale także przed jego rozpoczęciem cały czas otacza ją kropla płynu znieczulającego.

 - Dzięki płynowi znieczulającemu, który nieustająco sączy się z igły powstaje tzw. płaszcz anemizacyjny. Dzięki niemu ani  pierwszy kontakt z igłą, ani jej dalsze wprowadzanie w tkankę nie jest odczuwalne przez pacjenta. Przy używaniu strzykawki  jest to ekstremalnie trudne do przeprowadzenia - dodała prof. Dominiak.

Te czynniki sprawiają, że Wand eliminuje dwie główne przyczyny, które są źródłem bólu podczas znieczulenia.  Efekt zniesienia bólu znieczulenia Wand jest porównywalny ze znieczuleniem przy pomocy strzykawki. Z kilkoma ważnymi różnicami. Znieczulając się Wandem dentysta może wybrać taką technikę, która sprawi, że twarz podczas zabiegu nie straci czucia.

- Wand likwiduje bardzo stresujące uczucie odrętwienia języka, policzków i języka.  Po zabiegu zachowujemy sprawność mimiczną, możemy się śmiać, normalnie mówić, a nawet jeść. Jednocześnie w tym czasie podany płyn znieczulający wciąż działa - mówi specjalistka DUO-MED.

Lekarz stosujący Wand używa tych samych, bezpiecznych przebadanych preparatów znieczulających, które są stosowane w znieczuleniach aplikowanych strzykawką. Dodatkowo bezpieczeństwo zabiegu zapewnia ekstremalnie precyzyjna kontrola ciśnienia płynu znieczulającego, dzięki czemu nie dochodzi do hydrodynamicznych  uszkodzeń  tkanki w miejscu podania znieczulenia.

- Metoda ta z powodzeniem stosowana jest dziś zarówno w prostych zabiegach stomatologicznych, jak higienizacja czy leczenie próchnicy, jak również w bardziej złożonych np. podczas usuwania zębów, podczas leczenia protetycznego czy zabiegu wszczepienia implantu. Powszechnie stosuje się je także w leczeniu kanałowym zębów - wyliczyła prof. Dominiak.

Lekarze zwracają uwagę na jeszcze jeden, ważny aspekt komputerowego znieczulenia - wygląd urządzenia i końcówek aplikacyjnych w niczym nie przypominają strzykawki. Jest za to komputer ze specjalnym wężykiem, zakończonym końcówką aplikacyjną, która z wyglądu przypomina długopis lub różdżkę (stąd angielskie "wand"). W końcówce umieszczona jest igła.

INTERIA.PL/informacje prasowe
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas