Noc w celi śmierci w nawiedzonym więzieniu? W USA to atrakcja turystyczna dla osób o mocnych nerwach
Nawiedzone domy? To już było! W Stanach Zjednoczonych zapanowała nowa moda – spędzanie nocy w nawiedzonych, starych więzieniach. Za kilkadziesiąt dolarów możemy przeżyć niezapomniane chwile w dawnej celi śmierci.
Amerykanie uwielbiają się bać! Nie jest przypadkiem, że to właśnie w USA powstają najsłynniejsze na świecie horrory, które od lat masowo produkuje Hollywood. Słynny zwyczaj przebierania się za zjawy i upiory w czasie słynnego Halloween stał się częścią amerykańskiej kultury masowej. To prawdziwy fenomen, wokół którego powstał przemysł produkujący maskotki, stroje duchów i zjaw, a przede wszystkim słynne upiorne dynie.
Socjolodzy nie mają wątpliwości - w ten sposób Amerykanie oswajają temat śmierci, który w kraju wiecznego pragnienia sukcesu jest niewygodnym tabu. Jeśli coś powodującego lęk sprowadzimy do maskarady, wtedy staje się to dla nas akceptowalne i mniej przerażające.
W USA od dawna panowała moda na nawiedzone domy, które można było za drobną opłatą zwiedzać, a nawet spędzić w nich noc. Od lat ogromną popularnością cieszą się listy najbardziej nawiedzanych przez duchy miejsc publikowane w mediach społecznościowych. Poszczególne stany toczą zaciekłą rywalizację o to, aby to właśnie nawiedzony dom na ich terenie znalazł się w pierwszej dziesiątce takiej listy. Daje to gwarancję, że miejsce będzie tłumnie odwiedzane przez turystów.
Od kilku lat w USA zapanowała jednak zupełnie nowa moda, która jest związana ze starymi, opuszczonymi więzieniami. Jeśli tylko istnieją lokalne legendy i przekazy o tym, że dochodziło tam do tajemniczych manifestacji sił z innego świata, wtedy natychmiast takie miejsce staje się to atrakcją turystyczną. Za kilkadziesiąt dolarów przewodnik oprowadzi nas po najbardziej mrocznych zakątkach więzienia. Każdy można wysłuchać upiornych opowieści o zjawach dawnych więźniów nawiedzających cele, w których czekali na egzekucje. Za dodatkową opłatą można w takiej celi spędzić noc i samemu się przekonać, czy opowieści o duchach są prawdziwe.
Na szczycie listy najbardziej nawiedzonych miejsc w Stanach Zjednoczonych od lat znajduje się gmach starego więzienia w Charleston w Południowej Karolinie. Na turystach robi ogromne wrażenie - mroczny budynek wydaje być stworzony do nagrywania w nim horrorów. Więzienie zostało wybudowane w 1802. W tym czasie było domem dla wielu bardzo znanych więźniów - od dziewiętnastowiecznych piratów po jeńców wojennych z wojny secesyjnej.
Prawdziwej sławy nabrało po tym, jak trafiła tam pierwsza seryjna morderczyni w USA, czyli Lavinia Fisher. Na początku XIX wieku razem z mężem prowadziła zajazd w Charleston, który szybko stał się znany z tego, że w tajemniczych okolicznościach znikali tam goście wynajmujący pokoje. Raporty o ich zaginięciach trafiały do szeryfa, ale ten przez wiele lat je bagatelizował. Wszystko zmieniło się w momencie, kiedy jeden z gości hotelowych, podróżujący w sprawach służbowych John Peeples wynajął pokój w zajeździe i cudem uniknął śmierci z rąk upiornej Lavinii w ostatniej chwili uciekając przez okno. Natychmiast o swojej przygodzie zawiadomił władze, które przeszukały teren i znalazły zakopane zwłoki ofiar.
Lavinia Fisher wraz ze swoim mężem zostali skazani na powieszenie za swoje zbrodnie. Świadkowie relacjonowali, że tuż przed egzekucją Lavinia zapowiadała, że nie opuści tego miejsca po śmierci i "powróci tutaj z piekła".