Olbrzymi sterowiec Airlander 10 poległ podczas drugiego lotu
Największy obecnie statek powietrzny - Airlander 10 - z sukcesem zakończył pierwszy z testów, tylko po to, aby rozbić się przy drugim locie.
Statek ochrzczony jako "Martha Gwyn" odbył swój pierwszy lot w Anglii w hrabstwie Bedfordshire. Trwał on zaledwie 30 minut, ale dokładnie tyle planowano. Miała to być jedynie próba orientacyjna, a już wkrótce mają odbyć się kolejne, tym razem dłuższe. Docelowo statek ma być zdolny pozostawać w powietrzu przez pięć dni, jeśli na pokładzie znajduje się załoga. Bez niej ten czas ma wydłużyć się aż do dwóch tygodni.
Kolejny lot testowy odbył się w środę popołudniu. Niestety, ten test zakończył się fiaskiem. Z nieznanych jeszcze przyczyn sterowiec zaczął się obniżać, aby uderzyć o ziemię. Firma podała do wiadomości publicznej, że nikomu z załogi nie stała się krzywda. Trwa analiza sytuacji po porażce drugiego lotu testowego.
Samolot, śmigłowiec i sterowiec w jednym
Airlander 10 nie jest do końca sterowcem - to połączenie samolotu, śmigłowca i sterowca. Statek utrzymuje się w powietrzu dzięki połączeniu siły wyporu, której źródłem jest znajdujący się w balonie hel, z siłą nośną. Maszyna ma ogromne rozmiary - 92 metry długości i 44 metry szerokości. To największy obecnie statek powietrzny, ale daleko mu do historycznego rekordzisty, którym był niemiecki Hindenburg mierzący aż 245 metrów. Chociaż biorąc pod uwagę katastrofę podczas testów, porównania do Hindenburga można uznać za odrobinę nie na miejscu.
Za napędzanie Airlandera odpowiadają cztery wirniki połączone z silnikami Diesla V8 o mocy 326 koni mechanicznych i pojemności czterech litrów. Dzięki nim statek może rozpędzić się do prędkości 150 km/h. Jego producentem jest brytyjska firma Hybrid Air Vehicles, która ma w swoich planach także stworzenie Airlandera 50 - jeszcze większej wersji 10. Maszyny mają mieć bardzo szeroki wachlarz zastosowań, zarówno w transporcie cywilnym, wojskowym, jak i misjach ratowniczych.