Przełom w diagnostyce raka prostaty
Ogromny postęp w wykrywaniu raka prostaty doprowadził do "największego skoku naprzód" w diagnostyce tej choroby w Wielkiej Brytanii. Wyniki najnowszych badań pokazują, że niemal podwojono wykrytą liczbę agresywnych guzów, co może znacznie zmniejszyć liczbę niepotrzebnych biopsji.
Nowa procedura stosowana w Wielkiej Brytanii wykorzystuje specjalny rodzaj magnetycznego rezonansu jądrowego (MRI). Znana jako wieloczynnikowy MRI łączy w sobie cztery różne typu skanów, które dają znacznie bardziej szczegółowy obraz prostaty. Dzięki temu lekarz może z większą dokładnością wycelować w komórki nowotworowe podczas biopsji. Wykazano, że współczynnik odpowiedzi klinicznej w przypadku nowej terapii agresywnych guzów prostaty wynosi 93 proc, podczas gdy podczas tradycyjnych metod utrzymywał się on na poziomie 47 proc.
Tradycyjna technika to w zasadzie metoda chybił-trafił. Często zdarza się tak, że pomimo wykonania precyzyjnej biopsji i zastosowania leczenia, komórki rakowe nadal są obecne w prostacie. A mimo to pacjenci odczuwają skutki uboczne terapii, takie jak krwawienia, infekcje czy zaburzenia erekcji.
- Biopsje z losowego miejsca piersi nie są akceptowane, ale w przypadku prostaty lekarze nie mają z tym problemu - powiedział dr Hashim Ahmed, jeden z autorów nowatorskiej techniki nazwanej Prostate MRI Imaging Study (PROMIS).
Naukowcy szacują, że aż 1/4 wszystkich mężczyzn potencjalnie chorych na raka prostaty przechodzi niepotrzebne biopsje, gdyż tylko to badanie jest w stanie jednoznacznie potwierdzić obecność komórek rakowych.
Jeżeli nowa procedura zostanie wprowadzona w całej Wielkiej Brytanii, to prawdopodobnie tylko 32 proc. mężczyzn poddawanych badaniu, będzie w stanie na niej skorzystać. Wszystkiemu winny jest brak odpowiednich skanerów i przeszkolonych pracowników. Niezbędna jest zatem inwestycja w nowe aparaty medyczne, by ograniczyć liczbę 120 tys. biopsji co roku przeprowadzanych na mężczyznach.