"Samolot dnia zagłady" znów w powietrzu
E-4B Amerykańskich Sił Powietrznych, zwany także "samolotem dnia zagłady" jest w stanie wytrzymać siłę wybuchu jądrowego. Jak to możliwe?
Boeing 747, w większości pozbawiony okien, został zaprojektowany podczas zimnej wojny i pod pewnymi względami może wyglądać jak relikt przeszłości. Samolot jest wyposażony w analogowe przyrządy sterowania lotu, a nie nowoczesną elektronikę. Nie jest to jednak zabieg przypadkowy.
Instrumenty analogowe są mniej podatne na działanie impulsu elektromagnetycznego, jaki wyzwalana się po wybuchu jądrowym. Samolot ma także osłonę chroniącą załogę przed skutkami nuklearnymi i termicznymi podczas potencjalnej wojny nuklearnej.
Dzięki olbrzymim zbiornikom paliwa i możliwości tankowania w powietrzu, samolot dnia zagłady może pozostawać w powietrzu przez kilka dni. Ma 67 anten satelitarnych, co oznacza, że załoga może kontaktować się z każdym na całym świecie, wysyłając informacje nawet do okrętów podwodnych.
Siły Powietrzne USA mają cztery samoloty E-4B, każdy o wysokości 6-piętrowego budynku. Mają do dyspozycji łóżek, sześć łazienek, kuchnię i salę odpraw. Na pokładzie zmieści się maksymalnie 112 członków załogi.
Obecnie jeden z samolotów jest używany przez pełniącego obowiązki sekretarza obrony Patricka Shanahana podróżującego do różnych części świata.