Tajemnice pierwszego drapacza chmur w Polsce. Powstał jeszcze przed wojną

Drapacze chmur kojarzą się w naszym kraju przede wszystkim z Warszawą. Jednakże to nie w stolicy powstał pierwszy wieżowiec w Polsce. To nie był także Kraków, Poznań, Łódź, Wrocław, czy Gdańsk – były to Katowice. Niezwykły drapacz chmur ma bogatą historię, w której swój udział ma oczywiście Polska, ale także… Niemcy.

Mało znanym faktem jest, że jeszcze przed II wojną światową na terenie naszego kraju powstał pierwszy w Polsce drapacz chmur. Był to wówczas przełom w krajowym i europejskim budownictwie.

Wysokościowiec, w którym obecnie mieści się Urząd Skarbowy w Katowicach, znajduje się przy ulicy Żwirki i Wigury 15 w Śródmieściu. Budynek został ukończony już w 1934 roku.

Dlaczego akurat w Katowicach powstał pierwszy drapacz chmur w Polsce?

By poznać motyw powstania tego wyjątkowego wysokościowca, należy cofnąć się aż do 1921 roku. Wówczas został przeprowadzony plebiscyt, w wyniku którego Śląsk został podzielony na dwie części, polską i niemiecką.

Reklama

Historycy twierdzą, że podział dla regionu był destrukcyjny, ponieważ kształtujący się od dziesięcioleci teren, który był względnie jednolity gospodarczo, kulturowo i ekonomicznie, nagle został wręcz rozerwany, a jego części zostały włączone do państw o innej wizji. Region znalazł się przez następne lata w centrum zainteresowania dwóch narodów, co skutkowało szybkimi przemianami urbanistycznymi i architektonicznymi.

Szybki wzrost doprowadził do przemiany peryferyjnych miejscowości w nowoczesne miasta. Przez kolejne lata dwie strony, polska i niemiecka, rywalizowały ze sobą pod względem gospodarczym, ekonomicznym i urbanistycznym.

Ówczesne polskie władze chciały, aby polskość na Górnym Śląsku kojarzyła się z nowoczesnością. Miało to nawiązywać do "amerykańskiego turborozwoju" i pięcia się ku niebu. Tak zwany motyw amerykański stał się niezwykle popularny w kręgach decyzyjnych. Panowało wtedy przekonanie, że jednym z najlepszych symboli siły i potęgi są wieżowce, które w tamtych czasach były zupełną nowością budowlaną.

Według specjalistów myśl ta była czymś wyjątkowym w Polsce i nawet w Europie. Nastała wówczas moda na stawianie coraz wyższych budynków. W późniejszych latach skutkiem tego było nazywanie Śląska "najbardziej amerykańską dzielnicą Polski". Dlatego też właśnie tutaj zdecydowano się na stworzenie jednego z najwyższych budynków na kontynencie. Nie było w tym nic dziwnego, ponieważ nowy drapacz chmur bazował na stali, a Śląsk był jednym z głównych jej producentów.

Katowicki cud urbanistyczny

Nowy budynek zachował amerykańską konstrukcję, jednakże odrzucono "amerykański zewnętrzny kostium". Formę architektoniczną dostosowano do nowych form modernistycznych panujących w ówczesnej Polsce i Europie. Wysokościowiec miał stanąć w południowej części Śródmieścia, gdzie zaczęły powstawać nowoczesne i luksusowe kamienice i inne budynki.

Projekt architektoniczny został opracowany przez Tadeusza Kozłowskiego. Z kolei wszelkie niezbędne obliczenia konstruktorskie zostały wykonane przez prof. Stefana Bryłę. Natomiast kierownikiem budowy został inż. Henryk Griffel.

Drapacz chmur został zaprojektowany w tzw. modernistycznej surowości, jednocześnie należał do nurtu funkcjonalizmu, gdzie prostota form i minimalizowanie ozdób miały uwypuklić funkcje budynku. Elewacja była gładka i kamienna, natomiast detale były stosowane bardzo oszczędnie. Jednakże zdecydowanie więcej uwagi poświęcono na wykończenie. Wnętrze odznacza się różnorodnością faktur, kolorów i rodzajów kamienia, a także kształtem balustrad, schodów i lamp.

Co wiadomo o katowickim drapaczu chmur?

Rozpoczęcie budowy gmachu miało miejsce w 1929 roku, a budynek został ukończony w 1934 r. Całkowita wysokość konstrukcji wynosi 62 m, co ówcześnie było wręcz oszałamiającym wynikiem. Budynek podzielony jest na dwie części, część mieszkalną (17 kondygnacji) oraz część biurową (8 kondygnacji).

Drapacz chmur był jednym z najnowocześniejszych budynków w kraju, posiadał przestronny hol z portierem, dwie windy, zsypy, centralę telefoniczną i taras na dachu. Mieszkania posiadały centralne ogrzewanie, ciepłą wodę i własne łazienki - na tamte czasy był to prawdziwy luksus. Mieszkania były zajmowane przez pracowników, którzy pracowali w części biurowej.

Wielkość mieszkań była różna od małych kawalerek, po duże ponad stumetrowe apartamenty - te największe były zajmowane przez najwyższych urzędników skarbowych.

Wspomniane wcześniej dwie części, mieszkalna i biurowa, są połączone ze sobą specjalnym łącznikiem, dzięki któremu pracownicy mogli szybko przedostać się ze swoich mieszkań do biur - nie musieli wychodzić na zewnątrz.

Według szacunków do zbudowania katowickiego wysokościowca wykorzystano ponad tysiąc ton stali, dzięki czemu uchroniono przed bankructwem dwie śląskie huty. Część Śląska, która należała do Niemiec, nie chciała "podjąć wyzwania" i nie wybudowała własnego drapacza chmur. Jak podają media, miał wygrać pragmatyzm i niechęć do budowania tak kosztownych konstrukcji.

Katowicki drapacz chmur przez długie lata górował nad regionem. Przez rok był najwyższym budynkiem w Polsce, potem do użytku oddano kolejny wysokościowiec, tym razem w Warszawie — był nim "Prudential", który przewyższał "urbanistyczny cud Katowic" o sześć metrów.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Polska | budownictwo | Drapacz chmur | historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy