Airbus pracuje nad nowym Concorde'em

Intensywne prace nad budową następcy legendarnego Concorde'a trwają pełną parą, i to w najróżniejszych zakątkach świata. Dwa miesiące temu pojawiła się informacja o tym, że inżynierowie z NASA testują technologie, które zostaną użyte w nowym naddźwiękowcu, a właśnie dochodzą do nas bardzo interesujące wieści z...

Intensywne prace nad budową następcy legendarnego Concorde'a trwają pełną parą, i to w najróżniejszych zakątkach świata. Dwa miesiące temu pojawiła się informacja o tym, że inżynierowie z NASA testują technologie, które zostaną użyte w nowym naddźwiękowcu, a właśnie dochodzą do nas bardzo interesujące wieści z...

Intensywne prace nad budową następcy legendarnego Concorde'a trwają pełną parą, i to w najróżniejszych zakątkach świata. Dwa miesiące temu pojawiła się informacja o tym, że inżynierowie z NASA testują technologie, które zostaną użyte w nowym naddźwiękowcu, a właśnie dochodzą do nas bardzo interesujące wieści z Francji.

W zakładach Airbusa powstał bowiem projekt samolotu pasażerskiego, który byłby zdolny do przewożenia pasażerów z Londynu do Nowego Jorku w godzinę. Prace są naprawdę zaawansowane, a świadczyć o tym może fakt, że władze koncernu złożyły właśnie wniosek patentowy.

Reklama

Na poniższych obrazach możecie zobaczyć, jak dziwną konstrukcję będzie miała ta superszybka maszyna. Można śmiało rzec, że będzie to takie połączenie zwykłego samolotu pasażerskiego z statkiem kosmicznym USS Enterprise, który znany nam jest ze Star Treka. Pewnie niektórzy zobaczą w tej konstrukcji również nawiązanie do kosmicznego projektu DARPA, a mianowicie HTV-3X.

Maszyna zostanie wyposażona w dwa silniki odrzutowe, silnik rakietowy i silnik strumieniowy. Pozwolą one na podróż z zawrotną prędkością 4800 km/h. To ponad czterokrotnie więcej niż wynosi prędkość dźwięku. Przypomnijmy, że podróż z Nowego Jorku do Londynu trwała w Concorde'ach około 3,5 godziny, a w zwykłych samolotach jest to nawet 8 godzin. Następca ma ten czas skrócić do zaledwie godziny.

Samolot miałaby być wyposażony w skrzydła typu delta, czyli w kształcie trójkąta. Tego typu konstrukcje stosuje się w samolotach, które przekraczają prędkość dźwięku. Co ciekawe, Airbus chce opatentować nie tylko projekt odrzutowca, ale również to, w jaki sposób będzie przebiegał lot. To nie powinno dziwić, szczególnie, gdy dowiemy się, że samolot nie będzie tradycyjnie unosił się w powietrze, a następnie poziomo leciał do celu.

Nowy Concorde będzie startował niemal pionowo, i gdy osiągnie wystarczającą wysokość i prędkość, zmieni położenie i dalej będzie leciał w poziomie. Końcową fazą lotu będzie gwałtownie opadanie, które będzie miało za zadanie zniwelować skutku tzw. gromu dźwiękowego, który przypomina dźwięk uderzającego pioruna i towarzyszy samolotom poruszającym się z prędkością naddźwiękową.

To właśnie eliminacja gromu jest największym problemem, z jakim walczą inżynierowie, ale za to jest kluczowy, gdyż każdy kto miał możliwość zobaczyć nad sobą przelatującego Concorde'a, ma świadomość, jak potężny hałas generowały jego silniki. Mieszkańcy okolic lotnisk, które regularnie przyjmowały tego potwora, skarżyli się na okropne dźwięki towarzyszące jego przelotowi, szczególnie gdy przekraczał barierę dźwięku.

W przypadku pomysłu Airbusa, odrzutowiec będzie najpierw leciał pionowo w górę, tak więc dźwięk będzie równomiernie rozproszony we wszystkich kierunkach, co ma nie być uciążliwe dla osób przebywających na ziemi.

Wnętrze nowego Concorde'a również ulegnie znacznym modyfikacjom. Nie znajdziemy tam tradycyjnych foteli, gdyż ich rolę przejmą specjalne hamaki dla 20 pasażerów. Ich zadaniem ma być zminimalizowanie dyskomfortu związanego z pionowym startem i dużymi przeciążeniami.

Niestety, Airbus nie zdradził jeszcze, kiedy superszybką maszynę ujrzymy na niebie, ale możemy być pewni, że nie nastąpi to w przeciągu najbliższych 5 lat, znając karkołomny proces projektowania, budowy i testowania samolotów pasażerskich.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy