Analiza sytuacji meteo w Smoleńsku

Mgła obok piorunów jest najbardziej niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym dla samolotów. Kiedy widoczność spada do kilkuset metrów, pilot może być zdany jedynie na systemy naprowadzania, którymi dysponują lotniska na których pilot zamierza wylądować.

Mgła obok piorunów jest najbardziej niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym dla samolotów. Kiedy widoczność spada do kilkuset metrów, pilot może być zdany jedynie na systemy naprowadzania, którymi dysponują lotniska na których pilot zamierza wylądować.

Mgła obok piorunów jest najbardziej niebezpiecznym zjawiskiem atmosferycznym dla samolotów. Kiedy widoczność spada do kilkuset metrów, pilot może być zdany jedynie na systemy naprowadzania, którymi dysponują lotniska na których pilot zamierza wylądować.

Najnowocześniejszymi radiowymi systemami nawigacyjnymi, pomagającymi lądować przy ograniczonej widzialności i niskim zachmurzeniu, dysponują jedynie największe porty lotnicze na świecie, takie jak w Nowym Jorku, Londynie czy Tokio. Małe lotniska, także wojskowe, takich systemów nie posiadają.

Lotnisko w Smoleńsku jest położone wśród lasów w obniżeniu nad podmokłymi terenami nad brzegami Dniepru. Bardzo często pojawiają się tam lokalne mgły, które znacząco ograniczają widoczność. W sobotę (10.04) pogoda była tam wyjątkowo niesprzyjająca do lądowania samolotu. Mimo iż noc i wczesny poranek minęły pod znakiem pogodnego nieba i dobrej widoczności, to jednak dosłownie na 2 godziny, krótko po godzinie 8:00 zaczęło się chmurzyć. Pułap chmur o nazwie stratus, obniżył się do 100-200 metrów, podobna była także widoczność pozioma.

Reklama

Rejon Smoleńska znajduje się obecnie pod wpływem wyżu znad Skandynawii, między dwiema strefami opadów znad Polski i północno-zachodniej Rosji. Oznacza to, że przy braku opadów wiatr jest bardzo słaby, a wilgotność powietrza na tyle duża, że w godzinach porannych mogą się tam rozwijać mgły, które pojawiać się mogą tak szybko, jak znikać. W sobotę (10.04) mieliśmy właśnie taką sytuację, kiedy mgła pojawiła się niemal w ostatniej chwili, gdy samolot prezydencki przygotowywał się już do lądowania.

W trakcie lotu z Warszawy do Smoleńska nad lotniskiem mgły nie było, a widoczność przekraczała 4 kilometry. Także po katastrofie, mgła utrzymywała się jedynie 1-2 godziny, poczym całkowicie ustąpiła, a w kolejnych godzinach zaczęły zanikać również chmury. Po południu niebo nad miejscem tragedii było już zupełnie wolne od chmur. Na sobotnim (10.04) zdjęciu satelitarnym, które zamieszczamy poniżej, widoczne są zanikające chmury i mgły, układające się w charakterystyczne fale. Mają one ograniczony zasięg kilkudziesięciu kilometrów i rozciągają się głównie na terenami leśnymi, wzdłuż brzegów Dniepru, od zachodnich krańców Rosji po wschodnie regiony Białorusi.

Z meteorologicznego punktu widzenia to bardzo lokalne zjawisko. Niestety właśnie ta lokalność mgły, często doprowadza do katastrof lotniczych, kiedy piloci nie są w stanie naprowadzić maszyny na płytę lotniska i na przykład rozbijają się na polu lub na drzewach. Bardzo podobne zdjęcia satelitarne pochodzą także w miejsc innych wielkich katastrof lotniczych w historii. Bez względu na to czy winę ponosi pilot, pewne jest, że to mgła była główną przyczyną tragedii, ponieważ bez niej wydarzenia potoczyłyby się zupełnie inaczej.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama