Antena w sprayu już w sprzedaży
Google jakiś czas temu zorganizowało innowacyjny projekt nazwany Solve for X, w którym wynalazcy mogą proponować nawet najbardziej radykalne i szalone rozwiązania istniejących obecnie problemów technologicznych. Kilka dni temu w kurorcie CordeValle w Kalifornii odbyła się inauguracyjna impreza, podczas której zaprezentowano kilka z zaproponowanych rozwiązań. Jednym z nich jest antena w sprayu.
Google jakiś czas temu zorganizowało innowacyjny projekt nazwany Solve for X, w którym wynalazcy mogą proponować nawet najbardziej radykalne i szalone rozwiązania istniejących obecnie problemów technologicznych. Kilka dni temu w kurorcie CordeValle w Kalifornii odbyła się inauguracyjna impreza, podczas której zaprezentowano kilka z zaproponowanych rozwiązań. Jednym z nich jest antena w sprayu.
Technologię opracowała firma Chamtech i już teraz zainteresowały się nią różne rządowe agencje. Antena w sprayu ma przewagę w kilku aspektach nad standardowymi antenami - jest lżejsza, bardziej wydajna energetycznie oraz bardziej efektywna. Można ją zaaplikować na niemal każdą powierzchnię - ścianę, drzewo, ziemię, a nawet na plecy żołnierza.
Technologia została oczywiście opatentowana i już rozpoczęła się sprzedaż. W 2012 roku Chamtech pragnie zainteresować swoją technologią nie tylko rządowe agencje, lecz także twórców telefonów komórkowych i urządzeń medycznych. Zdaniem CEO firmy - Anthony'ego Sutery - może ona zostać wykorzystana przez naukowców zajmujących się meteorologią, oceanografią, ratowników, żołnierzy, linie lotnicze, a także przez producentów samochodów, telewizorów, telefonów i innej elektroniki użytkowej. Antena w sprayu zaaplikowana na telefon komórkowy ma poprawiać ich wydajność o 10%.
Zdaniem twórców wynalazku, przy jego masowym wykorzystaniu można by zaoszczędzić ilość energii równą całej amerykańskiej produkcji prądu ze źródeł odnawialnych.
Tradycyjne anteny służące do odbierania sygnałów radiowych i telewizyjnych zasadniczo spełniają swoją rolę, lecz powodują kilka problemów. Potrzebują sporo energii, a więc wysysają baterię i do tego dość mocno potrafią się nagrzewać. Do tego często nie potrafią odebrać sygnału tak dobrze, jak byśmy sobie tego życzyli. No i nie działają pod wodą.
Bo, co interesujące, wynalazek Amerykanów pod wodą radzi sobie świetnie - odbierając sygnał nawet z odległości jednej mili. Przy tym podczas tych testów użyto tylko 3W energii.
Wynalazek, jak wiele wielkich odkryć, powstał w zaciszu domowym. Chamtech nie chce zdradzić pełnych szczegółów urządzenia, lecz wiadomo, że wykorzystuje ono elementy organiczne.
Sutera oraz współpracownicy pokryli już swoje auta anteną w sprayu, dzięki czemu, jak sami twierdzą, mogą odbierać stacje radiowe z Salt Lake City znajdując się ponad 50 mil od miasta, będąc od niego oddzielonym górami o wysokości 3 tysięcy metrów.