Balon Google z projektu Loon rozbił się w Kolumbii

Google, w ramach swojego przedsięwzięcia Project Loon, chce dostarczyć Internet przy pomocy balonów i dronów do wszystkich mieszkańców naszej planety. Od przeszło dwóch lat trwają testy z wykorzystaniem balonów w Ameryce Północnej i Południowej...

Google, w ramach swojego przedsięwzięcia Project Loon, chce dostarczyć Internet przy pomocy balonów i dronów do wszystkich mieszkańców naszej planety. Od przeszło dwóch lat trwają testy z wykorzystaniem balonów w Ameryce Północnej i Południowej...

Google, w ramach swojego przedsięwzięcia Project Loon, chce dostarczyć Internet przy pomocy balonów i dronów do wszystkich mieszkańców naszej planety. Od przeszło dwóch lat trwają testy z wykorzystaniem balonów w Ameryce Północnej i Południowej.

Niestety, Google właśnie poinformowało, że kolejny już z takich balonów rozbił się w prowincji Tolima w Kolumbii. Mieszkańcy miasteczka San Luis myśleli, że z nieba spadł statek obcych lub satelita. Świadkowie przybyli jako pierwsi na miejsce katastrofy powiedzieli, że balon i urządzenia elektroniczne zaczęły się palić, a z dołączonego zbiornika zaczęła wypływać jakaś ciecz.

Reklama

To nie pierwsza katastrofa balonów od Google. W ciągu ostatnich 15 miesięcy do wypadków doszło również niedaleko miasta Yakima w stanie Waszyngton w USA, na Sri Lance czy w Chile. Jak widzimy, utrzymanie balonów dostarczających Internet w powietrzu nie jest tak prostą sprawą, jak mogłoby się wydawać.

Project Loon zakłada stworzenie sieci balonów, które będą unosiły się w stratosferze dostarczając darmowy internet dla wszystkich mieszkańców Ziemi, także tych, którzy dziś o sieci mogą tylko pomarzyć, czyli jest to aż o 2/3 globalnej populacji.

Balony mają latać w stratosferze, dwukrotnie wyżej niż samoloty pasażerskie. Będą one poruszane wiatrem przy czym będzie można nimi sterować obniżając je lub wznosząc na wysokość, na jakiej wieje wiatr w wybranym kierunku. Będą one wyposażone w panele słoneczne i dzięki temu, że będą się one unosiły ponad chmurami, mają one zawsze posiadać spory zapas mocy, także do użycia w nocy.

Sygnały przesyłane są pomiędzy balonami, a ludzie na ziemi mają je odbierać za pomocą specjalnej anteny. Sygnał przesyłany jest pasmem radiowym ISM (dokładnie 2.4 i 5.8 GHz), a internet z balonu ma osiągać prędkość zbliżoną do sieci 3G. Jeden balon ma pokrywać teren o średnicy 40 kilometrów.

Jeden z balonów z projektu Loon. Fot. Google.

Google rozpoczęło również jakiś czas temu testy w ramach Project Skybender, w trakcie którego chce dostarczać Internet za pomocą dronów. W całe przedsięwzięcie zaangażowani są inżynierowie z Project Loon, a gigant z Mountain View wykorzysta w tym celu leżący w Nowym Meksyku port lotniczy Gateway to Space, który należy do Virgin Galactic.

Celem projektu jest zapewnienie całej populacji ludzkości superszybkiego (5G) dostępu do dobrodziejstw globalnej sieci za pomocą floty dronów. W tym celu Google wykorzysta fale milimetrowe zdolne do transmisji danych z prędkością nawet do 40 razy szybszej niż w przypadku LTE.

Niewątpliwie ogromną zaletą fal milimetrowych jest dostęp do nowego spektrum, ponieważ to wykorzystywane obecnie przez telefony komórkowe jest zatłoczone.

Dron Solara 50 dostarczony przez firmę Titan Aerospace. Fot. Google/TA.

Dużym problemem tej technologii jest jednak jej krótki zasięg i zakłócenia wywoływane niekorzystnymi warunkami atmosferycznymi. I właśnie nad tą kwestią skoncentruje się Google, jeśli chce w ten sposób przesyłać Internet z powietrza.

W tej chwili koncern dysponuje zaawansowanym dronem o nazwie Centaur oraz większą flotą maszyn o nazwie Solara 50, które są produkowane przez firmę Titan Aerospace na potrzeby Google od 2014 roku.

Cieszy fakt, że Google chce odmienić naszą codzienną interakcję z globalną siecią z pomocą najnowocześniejszych i innowacyjnych technologii.

Źródło: / Fot. Google/Titan Aerospace

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy