Barcy sposób na dziurę po Milito

Dość niespodziewanie dla większości kibiców FC Barcelona rozstała się w czwartek z jednym ze swoich najbardziej znanych środkowych obrońców. Trener Guardiola nie musiał się długo zastanawiać jak sobie poradzi z luką na środku defensywy, jak powstała po odejściu Gabriela Milito.

Dość niespodziewanie dla większości kibiców FC Barcelona rozstała się w czwartek z jednym ze swoich najbardziej znanych środkowych obrońców. Trener Guardiola nie musiał się długo zastanawiać jak sobie poradzi z luką na środku defensywy, jak powstała po odejściu Gabriela Milito.

Dość niespodziewanie dla większości kibiców FC Barcelona rozstała się w czwartek z jednym ze swoich najbardziej znanych środkowych obrońców. Trener Guardiola nie musiał się długo zastanawiać jak sobie poradzi z luką na środku defensywy, jak powstała po odejściu Gabriela Milito.

W czwartkowy wieczór argentyński obrońca złożył podpis na umowie, która związała go z jego krajowym Indepediente. Tym samym były już defensor "Dumy Katalonii" wrócił do klubu, z którego wyruszył w 2003 roku na podbój Europy. Po przybyciu na Stary Kontynent Milito występował w barwach Realu Zaragoza, którego koszulkę nosił aż do 2007 roku, kiedy to za 20 milionów euro przeszedł do wielkiej Barcelony.

Reklama

Na Camp Nou nie miewał słabych momentów. Zawsze prezentował wysoką klasę i był wzorem pracowitości dla młodszych kolegów. Na drodze Argentyńczyka do wspaniałej kariery stały jedynie liczne kontuzje, które potrafiły go wyłączyć z gry nawet na bardzo długie okresy.

I to właśnie one zadecydowały o tym, że Milito postanowił wrócić do ojczyzny, gdzie 30-latek najpewniej już pozostanie do końca swojej kariery. Obrońca spędził w zespole mistrza Hiszpanii 4 wspaniałe sezony, w których wygrał w sumie 10 trofeów. Transfer odbył się na zasadzie wolnego transferu, toteż Indepediente nie musiało nic płacić za reprezentanta Argentyny.

W mediach jednak już zaczęły się spekulacje na temat tego, kogo Guardiola sprowadzi do Barcelony, aby zapełnić wakat po swoim stoperze. Szkoleniowiec jednak dość szybko znalazł rozwiązanie, które nie zmusi "Dumy Katalonii" do jakichkolwiek wydatków:

" - Mamy więcej wsparcia niż trzeba w rezerwach. Na zapleczu pierwszego zespołu znajdują się przecież tacy zawodnicy jak Marc Bartra, Marc Muniesa, czy Sergi Gomez, a przecież każdy z nich miał już doświadczenia z pierwszą drużyną."

Słowa Hiszpana nie są nieuzasadnione. W rezerwach Barcelony znajduje się obecnie bardzo wiele "perełek", którzy od najmłodszych lat trenują pod okiem najlepszych trenerów. Za przykład mógłby posłużyć choćby .

Czy któryś z wspomnianej trójki młodzianów będzie w stanie godnie zastąpić Gabriela Milito - czas pokaże...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy