Bezdomny hotspot 4G
Podczas trwającego właśnie festiwalu South by Southwest w Austin w stanie Teksas brytyjska agencja reklamowa Bartle Bogle Hegarty wywołała spore kontrowersje. Wykorzystała ona bowiem okolicznych bezdomnych jako... mobilne hotspoty WiFi oferujące łączność z siecią 4G.
Podczas trwającego właśnie festiwalu South by Southwest w Austin w stanie Teksas brytyjska agencja reklamowa Bartle Bogle Hegarty wywołała spore kontrowersje. Wykorzystała ona bowiem okolicznych bezdomnych jako... mobilne hotspoty WiFi oferujące łączność z siecią 4G.
Podczas festiwalu można było na ulicach Austin zauważyć bezdomnych ubranych w koszulki z napisem "Nazywam się..., jestem hotspotem 4G" oraz z numerem, pod który należy wysłać SMS-a, aby uzyskać dostęp do "bezdomnej" sieci. Każdy z bezdomnych miał oczywiście w kieszeni odpowiedni nadajnik i modem 4G i został zobowiązany do trzymania się pewnego określonego rejonu.
Takie wykorzystywanie ludzi jako sprzętu telekomunikacyjnego wzbudziło masę kontrowersji i pociągnęło za sobą lawinę komentarzy w sieci. Organizatorzy akcji tłumaczą się, że nagle wszyscy zaczęli dzięki temu zwracać uwagę na ignorowanych na co dzień bezdomnych, którzy w dodatku mogli sobie zarobić. Całość pieniędzy przekazywanych bowiem przez ludzi chcących skorzystać z internetu trafiła właśnie w ramach wypłat do "mobilnych hotspotów".
Przypomina to zatem nieco instytucję chłopca stojącego na rogu i sprzedającego gazety przechodniom popularną w stanach na początku XX wieku.
Naszym zdaniem akcja jak najbardziej pozytywna. Bezdomni mogą sobie uczciwie i godnie zarobić. A że agencja BBH robi sobie przy tym reklamę? Cóż, wpadli po prostu na dobry pomysł. Czy takie coś ma jednak szanse przyjąć się w miastach na stałe?
Źródło:
