Co z przyrodą wokół Fukushimy?

Awaria w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi miała miejsce już ponad 3 lata temu i tym razem naukowcy postanowili wykorzystać szansę jaka im się nadarzyła aby zbadać wpływ skażenia promieniotwórczego na okoliczną przyrodę. A jego efekty są wcale niemałe i mogą być odczuwalne jeszcze przez długie lata.

Awaria w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi miała miejsce już ponad 3 lata temu i tym razem naukowcy postanowili wykorzystać szansę jaka im się nadarzyła aby zbadać wpływ skażenia promieniotwórczego na okoliczną przyrodę. A jego efekty są wcale niemałe i mogą być odczuwalne jeszcze przez długie lata.

Awaria w elektrowni atomowej Fukushima Daiichi miała miejsce już ponad 3 lata temu i tym razem naukowcy postanowili wykorzystać szansę jaka im się nadarzyła aby zbadać wpływ skażenia promieniotwórczego na okoliczną przyrodę. A jego efekty są wcale niemałe i mogą być odczuwalne jeszcze przez długie lata.

W przypadku poprzedniej dużej katastrofy atomowej, w elektrowni w Czernobylu, naukowcy próbki do badań otrzymali z dużym opóźnienie dlatego też w przypadku Fukushimy zaczęli oni pracę tuż po awarii dzięki czemu wiemy dokładnie co dzieje się zarówno z roślinami, insektami jak i większymi zwierzętami takimi jak ptaki.

Reklama

Podczas badań u praktycznie wszystkich organizmów dostrzeżono takie efekty wystawienia przez długi czas na niskie dawki promieniowania jonizującego jak: zwiększone tempo mutacji, spadek populacji czy uszkodzenia genetyczne.

W przypadku sadzonek ryżu, które umieszczono w okolicy uszkodzonej elektrowni, gdzie zarejestrowano niskie lecz stałe dawki promieniowania gamma, już po trzech dniach zarejestrowano zmiany - aktywacji uległy geny związane z odpowiedzią odpornościową organizmu, a część komórek rośliny zaczęła po prostu obumierać.

Inni naukowcy zbadali wpływ promieniowania na Pseudozizeeria maha - jeden z bardziej rozpowszechniony w Azji (w tym w Japonii) gatunków motyla. I w ich przypadku efekt wystawienia na promieniowanie był jeszcze gorszy - złapane osobniki były mniejsze, wolniej rosły, częściej umierały i wykazywały morfologiczne zmiany, a co gorsze efekty te przenosiły się na potomstwo, które urodziło się już poza strefą skażenia. Warte odnotowania jest dodatkowo to, że niektórym z motyli udało się wykształcić pewną odporność na promieniowanie.

Podobne efekty wystąpiły u badanych w miejscu katastrofy ptaków - w 2012 roku dostrzeżono tam pierwsze jaskółki dymówki o białych piórach, a w latach 2013-2014 pojawiało się tam jeszcze więcej takich częściowych albinosów.

Wszystkie te badania potwierdzają zatem, że strach o ludzi, którzy znajdowali się w okolicy uszkodzonej elektrowni i byli przez długi czas wystawieni nawet na niskie dawki promieniowania, jest całkowicie uzasadniony. Mogło u nich dojść już do nieodwracalnych zmian genetycznych, które mogą nie objawić się nawet w tym pokoleniu lecz dopiero w następnych.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy