Co z tą kadrą?

Kolejny mecz bez zwycięstwa, a liczba sceptyków wobec Smudy nieustannie rośnie. Tylko czy nie jest już za późno na kolejną zmianę szkoleniowca?

Kolejny mecz bez zwycięstwa, a liczba sceptyków wobec Smudy nieustannie rośnie. Tylko czy nie jest już za późno na kolejną zmianę szkoleniowca?

Kolejny mecz bez zwycięstwa, a liczba sceptyków wobec Smudy nieustannie rośnie. Tylko czy nie jest już za późno na kolejną zmianę szkoleniowca?

Wczorajsze spotkanie z Grecją tylko po części poprawiło nastroje po blamażu z Litwą. Tak, słowo "blamaż" było tam jak najbardziej na miejscu. Bo ciężko inaczej nazwać porażkę z krajem, gdzie piłka nożna nawet nie jest priorytetową dyscypliną narodową. U naszych wschodnich sąsiadów dominuje przede wszystkim koszykówka, spychając "nogę" na drugie miejsce.

W Polsce futbolem interesuje się chyba wszyscy. Mniej lub bardziej, ale każdy się orientuje co się dzieje wokół kadry. Piłka nożna to chyba od zawsze nasz sport narodowy, a mimo wszystko często prezentujemy się tak, jakby nasi rywale byli tymi króliczkami z baterią Duracell, a my tymi ze "zwykłą" baterią.

Reklama

Wczorajszy remis z Grecją tego obrazu za bardzo nie zmienia. Piłkarze Hellady wygraliby z nami zdecydowanie, gdyby nie świetna postawa Sandomierskiego, dal którego był to drugi mecz w bramce reprezentacji. Szczególnie irytujący był Lewandowski, który chyba naoglądał się za dużo reklam Nike z hasłem "Impossible is nothing" i próbował rzeczy, które raczej nigdy mu nie wychodziły. Tym bardziej dziwne, że odważył się choćby na próbę mijania bramkarza, podczas gdy Polska tak bardzo potrzebowała jakiegoś małego sukcesu.

Smuda niestety też nie uniknął błędów. Trener wciąż forsuje pomysł z osamotnionym w ataku napastnikiem Borussi Dortmund, chociaż zdążył się już nieraz przekonać, że takie ustawienie najzwyczajniej w świecie nie zdaje egzaminu. Pomysł może i by się udał, gdyby na szpicy był szybki Jeleń, który doskonale potrafi wykorzystywać kontrataki. Do Lewandowskiego natomiast potrzeba drugiego atakującego. Robert sam sobie akcji nie ustawi.

W obliczu wczorajszego remisu, liczba krytyków Smudy na pewno nie spadnie. Jednak wszystkie osoby najeżdżające na byłego trenera Lecha muszą brać pod uwagę fakt, że i tak zostało już mało czasu do budowy nowej kadry, która niewątpliwie by się zaczęła w przypadku zatrudnienia nowego szkoleniowca. Każdy selekcjoner ma swoją wizję, a do jej realizacji potrzeba odpowiednich piłkarzy. Mam tylko nadzieję, że Smuda swoją wizję zmieni, bo jeśli znowu wpadniemy w kilkumiesięczną passę bez zwycięstwa, to zrozpaczony PZPN posłucha fanów i zwolni "Franza" nawet pod koniec tego roku. Tylko czy wówczas to już nie będzie dodatkowy "strzał w kolano" dla polskiej piłki?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy