Czas na kosmiczne wojny pomiędzy mocarstwami

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że największe mocarstwa naszego świata przeniosą swoje potyczki poza Ziemię, a mianowicie w kosmos, który do tej pory był miejscem wolnym od tego typu działań. Departament Obrony USA jakiś czas temu...

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że największe mocarstwa naszego świata przeniosą swoje potyczki poza Ziemię, a mianowicie w kosmos, który do tej pory był miejscem wolnym od tego typu działań. Departament Obrony USA jakiś czas temu...

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że największe mocarstwa naszego świata przeniosą swoje potyczki poza Ziemię, a mianowicie w kosmos, który do tej pory był miejscem wolnym od tego typu działań. Departament Obrony USA jakiś czas temu utworzył nowe "kosmiczne centrum operacyjne", którego zadaniem jest nadzorowanie całej działalności wojska i służb wywiadowczych w kosmosie oraz przygotowywanie dla nich planów działania na wypadek wojny.

W jego ramach są przygotowywane taktyki, techniki, procedury i zasady, które pozwolą wojsku zwalczać wrogą "architekturę" i bronić własnej. Innymi słowy, Departament Obrony chce mieć absolutną kontrolę nad tym, co dzieje się w kosmosie i likwidować instalacje (np. satelity czy statki kosmiczne), które będą zagrożeniem dla Stanów Zjednoczonych i jego sojuszników. Oczywiście chodzi tutaj przede wszystkim o takie mocarstwa jak Chiny czy Rosja, gdyż inne kraje nie są w stanie podjąć takich przedsięwzięć.

Reklama

Wiemy, że USAF nadzoruje prace amerykańskiego koncernu zbrojeniowego Northrop Grumman w kwestiach budowy nowego, futurystycznego bombowca B-21 Raider, który będzie rozwijał hipersoniczne prędkości dziesiątki kilometrów ponad Ziemią (). Również w misjach wojskowych wykorzystany zostanie brytyjski statek kosmiczny Skylon, nad którym prace mają zakończyć się w ciągu 3 lat ().

Nowa agencja działała obok obecnie najważniejszego dowództwa kosmicznego USA, czyli Joint Space Operations Center (JSOC), które nadzoruje z bazy Vandenberg w Kalifornii całą aktywność wojska Stanów Zjednoczonych i szeregu państw sojuszniczych na orbicie, a jednocześnie odpowiada za obserwację działań rywali.

Dowództwo dostarcza JSOC niezbędne informacje na temat przygotowań do wojny na orbicie i potencjalnych celów operacji. Aby w ogóle było to możliwe, Departament Obrony planuje w najbliższym czasie wysłać w kosmos dużo więcej szpiegowskich instalacji, niż było to wcześniej zakładane. W tym celu agencja poprosiła Kongres o dodatkowe 5 miliardów dolarów. Robert Work, wicesekretarz obrony USA, oświadczył, że istnienie nowego dowództwa jest konieczne w okolicznościach, w których znalazł się dziś świat.

Ma tutaj na myśli zbrojenie się na potęgę Chin i większe wydatki na wojsko w Rosji. Work zaznacza, że armia chce dostrzegać z kosmosu sytuacje nadzwyczajne. "Na przykład, jeśli na parkingu przy zakładach produkcji rakiet przeciwnika nagle zaroi się od samochodów, to chcemy o tym od razu wiedzieć. Jeśli rój małych łodzi wyrusza na Zatokę Perską, to chcemy o tym wiedzieć. Jeśli piraci nagle zbiorą się w większej grupie w pobliżu portu w Adenie, też chcemy to natychmiast zauważyć. Kiedy rosyjscy żołnierze robią sobie selfie w strefie działań wojennych i wrzucają je na portale społecznościowe, to chcemy móc szybko ustalić, gdzie dokładnie je wykonano" – opisywał Work.

Jeśli chodzi o selfie i w ogóle zdjęcia w Internecie, to nad algorytmem, który będzie takie rzeczy umożliwiał, pracuje już DARPA, o czym Was informowaliśmy jakiś czas temu (). Najwięcej funduszy i wsparcia dostanie też Narodowe Biuro Rozpoznania (NRO), które dysponuje satelitami szpiegowskimi.

W najbliższym czasie na orbicie ma pojawić się dziesiątki czy nawet setki nowych instalacji, których wyniesieniem ma zająć się United Launch Alliance (ULA) i SpaceX, czyli firma zarządzana przez Elona Muska.

SpaceX planuje start misji dla NRO jeszcze w tym miesiącu. Będzie to tajny satelita NROL-76 dla amerykańskiego wywiadu. Ma to być pierwsza tego typu misja wykonywana przez SpaceX dla NRO (Narodowe Biuro Rozpoznania, jedna z najtajniejszych agencji w USA).

Pomimo faktu, że Departament Obrony USA nie chce zdradzić, jaka broń ma czuwać w kosmosie nad bezpieczeństwem kraju i sojuszników, możemy się domyślać, gdyż o kilku technologiach informowaliśmy Was wielokrotnie. Prawdopodobnie satelity czy małe statki kosmiczne (tajny X-37B?) będą dysponowały działami laserowymi, a nawet będą mogły przemieszczać się po orbicie i bezpośrednio niszczyć (eksplozjami) czy strącać wrogie obiekty.

Takie działania są niezwykle istotne z punktu bezpieczeństwa państwa i skuteczności prowadzonych działań wojennych powierzchni ziemi. Otóż Chiny i Rosja pracują nad specjalnymi rakietami, które zdolne są do niszczenia satelitów. Gdyby której z państw postanowiło uderzyć w konstelację satelitów GPS, wojsko USA natychmiast by "oślepło", gdyż większość działań podejmowanych jest na podstawie zdjęć czy koordynatów GPS.

Rosja i Chiny pracują też nad superbombowcami zdolnymi przenosić nowoczesną broń i przemieszczać się z hipersonicznymi prędkościami (). Państwo Środka dodatkowo buduje swoją stację kosmiczną, z której będzie mogło lepiej obserwować wszystko to, co dzieje się w powietrzu i na orbicie.

"Kosmos był niegdyś naszym sanktuarium. Teraz musi być jednak traktowany jako obszar rywalizacji. Musimy o nim myśleć tak jak nigdy tego jeszcze nie robiliśmy. Musimy być przygotowani na wygranie wojny w kosmosie" – stwierdził wicesekretarz obrony USA.

Źródło:  / Fot. USAF/JSOC/Twitter/Flickr

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy