Czytając o bieganiu...

Biegacze w Polsce nie cierpią na nadmiar literatury poświęconej ich ulubionemu hobby. Do niedawna, poza dwoma świetnymi książkami Jurka Skarżyńskiego nie były praktycznie dostępne żadne inne. Sytuacja ta szczęśliwie zaczyna się zmieniać i liczba pozycji, które mogą zainteresować stale rośnie.

Biegacze w Polsce nie cierpią na nadmiar literatury poświęconej ich ulubionemu hobby. Do niedawna, poza dwoma świetnymi książkami Jurka Skarżyńskiego nie były praktycznie dostępne żadne inne. Sytuacja ta szczęśliwie zaczyna się zmieniać i liczba pozycji, które mogą zainteresować stale rośnie.

W moje ręce wpadła niedawno jedna z takich książek o tytule „Biegi długodystansowe". Autorami są dwaj niemieccy trenerzy, Christof Baur oraz Bernd Thurner, którzy pracują w centrum olimpijskim w Bawarii. Liczyłem więc na lepsze poznanie bardziej skomplikowanych zagadnień oraz po prostu ciekawą lekturę. Na 160 stronach znajdziemy wiele informacji potrzebnych osobom rozpoczynającym zabawę z bieganiem. Autorzy jasno opisują wszystkie ważniejsze kwestie związane z tym sportem. Na początku jest oczywiście mile połechtanie ego każdego (obecnego lub przyszłego) biegacza, poprzez zapewnienie, że czytelnik wybrał najlepszy u najzdrowszy sport na świecie. Następnie jest przedstawienie podstawowych informacji dotyczących mięśni, biomechaniki, tętna, sprzętu itd. Taki mały biegowy elementarz. Dodatkowo znajdziemy zestaw ćwiczeń siłowych z wykorzystaniem piłki (niektóre są naprawdę ciężkie!), metody rozciągania i kilka testów, dzięki którym będziemy wstępnie mogli określić poziom naszej biegowej formy.

Aby przeprowadzić test należy usiąść na krześle, jedną nogę unieść delikatnie do góry. Teraz wstajemy i siadamy jak najwięcej razy na jednej nodze (delikatnie siadając, a nie zwalając się na krzesło) w czasie 45 s dla mężczyzn lub 30 s dla kobiet. Noga podniesiona na początku ani razu nie dotyka ziemi.

W książce znajdziemy również ankiety, które pomogą określić nasze predyspozycje oraz ewentualne przeciwwskazania. W tych ankietach właśnie najlepiej widoczna jest największa wada tej książki - pisanie o „oczywistych oczywistościach". Bo czy przy naprawdę konieczne jest pytanie o to, czy ktoś podejmujący się biegania cierpi na astmę? Czy też „rada eksperta" o nie piciu wody z kranu podczas biegu. Być może się czepiam, ale sporą część informacji zawartych w tej książce posiada większość biegaczy, którzy przeczytali kilka numerów Runners World czy Biegania.

Sporą część książki zajmują jasno i zrozumiale rozpisane plany treningowe. Opierają się na 2 głównych danych: czasie i tętnie. Jeżeli więc nie macie zegarka z pulsometrem przedstawione treningi na nie wiele się zdadzą. Plany rozpisane przez autorów zaskoczyły mnie w trzech miejscach:

1. Wszystkie treningi są rozpisane jedynie na 12 tygodni, co w przypadku przygotowań do maratonu wydaje się czasem raczej niedługim

2. Plany przygotowują nie tylko do maratonu i półmaratonu ale także do biegu na 10 km, z czym raczej nie często można się spotkać w publikacjach

3. W żadnym z treningów nie uwzględniono treningów siły biegowej - a jest to przecież bardzo istotna część przygotowań. Autorzy twierdzą jednak, że wystarczy ćwiczyć siłę w domu i skipy, podbiegi czy wieloskoki nie są niezbędne

Dobrze skonstruowany plan. Numerki przy zakresie treningu odsyłają do dokładnego opisu danej jednostki treningowej.

Niemniej stwierdzić trzeba, że plany są chyba najlepszą częścią książki. Tabele w których są przeznaczone są czytelne i mają nawet specjalne miejsca na wpisywanie wyników i stopnia realizacji każdej jednostki treningowej - rozwiązanie bardzo praktyczne i pomocne w utrzymaniu systematyczności. Plany te z pewnością nie zadowolą bardziej zaawansowanych biegaczy (najmocniejszy plan na 10 km zakłada przebiegnięcie dystansu w 40 minut) ale to nie do nich jest raczej kierowana ta książka. Na koniec znajdziemy rozdział poświęcony odżywianiu oraz kilka praktycznych porad przydatnych w dniu startu oraz przy organizacji czasu.

Ciężko mi powiedzieć co kierowało autorami (lub edytorem) przy wyborze zdjęć. Większość jest rodem z wczesnych lat 80-tych i wywołuje śmiech pomieszany z przerażeniem.

Podsumowując, książka jest co najwyżej przeciętna. Ewidentnie skierowana do biegaczy początkujących chociaż i bardziej zaawansowani znajdą coś dla siebie (choć niewiele). Biorąc pod uwagę grupę docelową, brakuje tej książce polotu i pasji, która podtrzymałaby motywację i najświeższych adeptów tego sportu. Pozycję tę można nabyć za 25 PLN, a więc cena nie jest wygórowana i można się na nią skusić, choć jest kilka o ciekawszych książek godnych polecenia.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas