Diamenty połączone splątaniem kwantowym

Naukowcom udało się właśnie połączyć ze sobą dwa diamenty w tajemniczym splątaniu kwantowym (stan ten jest na tyle nieznany, że sam Einstein określał go mianem dziwnej akcji na odległość), tym samym pokazując, że efekty kwantowe nie ograniczają się tylko do skali mikro.

Naukowcom udało się właśnie połączyć ze sobą dwa diamenty w tajemniczym splątaniu kwantowym (stan ten jest na tyle nieznany, że sam Einstein określał go mianem dziwnej akcji na odległość), tym samym pokazując, że efekty kwantowe nie ograniczają się tylko do skali mikro.

Naukowcom udało się właśnie połączyć ze sobą dwa diamenty w tajemniczym splątaniu kwantowym (stan ten jest na tyle nieznany, że sam Einstein określał go mianem "dziwnej akcji na odległość"), tym samym pokazując, że efekty kwantowe nie ograniczają się tylko do skali mikro.

Stan ten polega na tym, że gdy oddziałujemy na jeden ze splątanych obiektów, drugi - choćby znajdował się na drugim końcu wszechświata - zareaguje na to w tej samej chwili. Do tej pory dało się go zaobserwować głównie na cząstkach subatomowych.

Tym razem jednak udało się tego dokonać na dwóch makroskopowych diamentach w temperaturze pokojowej. Mimo, że było to teoretycznie możliwe - nigdy nie dało się zaobserwować takiego efektu w działaniu.

Reklama

Wcześniej przy użyciu splątania kwantowego udało się naukowcom teleportować światło z jednego miejsca do innego. Udawało się też plątać kwantowo duże obiekty - jednak zawsze musiały być one specjalnie przygotowane oraz schłodzone do temperatur bliskich zeru absolutnemu.

Tym razem - aby wprowadzić diamenty w stan splątany fizycy musieli wprowadzić je w odpowiednie wibracje działając na nie za pomocą specjalnego lasera. Czasem laser ten zmieniał kolor na niższą częstotliwość dając tym samym znak, że stracił trochę energii. Oznaczało to, że została ona wykorzystana na wprowadzenie jednego z diamentów w niezauważalną gołym okiem wibrację. Następnie przepuszczono przez diamenty drugi impuls laserowy, który z kolei zmieniając kolor na wyższą częstotliwość dawał znać o tym, że odzyskał nieco energii absorbując ją z wibrującego diamentu. Zainstalowano dwa detektory (po jednym dla każdego diamentu), które mierzyły światło lasera.

I teraz finał - w przypadku gdyby diamenty nie były ze sobą splątane, każdy z detektorów rejestrowałby zmiany w świetle lasera w około 50% przypadków - podobnie do rzutu monetą - któryś z diamentów musiał zacząć lub przestać drgać.

Jednak okazało się, że dzięki związaniu jeden detektor odczytywał zmiany za każdym razem, a drugi nie włączył się ani razu. Diamenty więc zachowywały się tak jak gdyby były pojedynczym obiektem, a nie parą.

Po raz kolejny zatem - jesteśmy o niewielki krok bliżej ku stworzeniu kwantowych komputerów. Kiedy jednak to nastąpi - nie wie chyba nikt.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy