Dłoń kontra ciekły azot

Z pewnością widzieliście co się dzieje z przedmiotem zanurzonym w ciekłym azocie, którego temperatura dochodzi do minus 200 stopni. Jeśli nie wiecie, to już Wam mówię, po wyjęciu z azotu zamarza tak, że po lekkim uderzeniu rozpada się jak szklanka rozbita na podłodze. A co się stanie z dłonią?

Z pewnością widzieliście co się dzieje z przedmiotem zanurzonym w ciekłym azocie, którego temperatura dochodzi do minus 200 stopni. Jeśli nie wiecie, to już Wam mówię, po wyjęciu z azotu zamarza tak, że po lekkim uderzeniu rozpada się jak szklanka rozbita na podłodze. A co się stanie z dłonią?

Z pewnością widzieliście co się dzieje z przedmiotem zanurzonym w ciekłym azocie, którego temperatura dochodzi do minus 200 stopni. Jeśli nie wiecie, to już Wam mówię, po wyjęciu z azotu zamarza tak, że po lekkim uderzeniu rozpada się jak szklanka rozbita na podłodze. A co się stanie z dłonią?

Nic, pozostaje nienaruszona. Jak to się dzieje? Wszystko dzięki zjawisku Leidenfrosta. Ostrzegamy! Nie próbujcie tego w domu. Theodore Gray chciał potwierdzić ten efekt i dla dobra nauki wsadził swoją dłoń do lodowatego ciekłego azotu, ale tylko na chwilę.

Reklama

Jak powiedział, w ogóle nie odczuł chłodu. Nie stracił ręki ponieważ wcześniej była nawilżona wodą i warstwą małych bąbelków. Warstwa ochronna stworzona z gazu występuje także, jak kropla wody spadnie na rozgrzaną olejem patelnię. Wówczas zobaczymy, że przez chwilę nie wyparuje, ponieważ jest chroniona przez tzw. poduszkę gazową.

Oczywiście zarówno przy azocie jak i rozgrzanym oleju, trwa to zaledwie chwilę. Zobaczcie jak wygląda taki eksperyment z ciekłym azotem w temperaturze minus 200 stopni i ołowiem przy plus 400 stopniach.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy