Do więzienia za Facebooka +bonus

Czyżby przyszła kolej na Zimbabwe jako kolejne z afrykańskich państw, które obali dyktatora? Cóż, po tym co dzieje się w północnej części kontynentu nie można się dziwić, że prezydent Robert Mugabe obawia się o swój stołek. Rozpoczął on aresztowania - w tym również - za wpisy na Facebooku.

Czyżby przyszła kolej na Zimbabwe jako kolejne z afrykańskich państw, które obali dyktatora? Cóż, po tym co dzieje się w północnej części kontynentu nie można się dziwić, że prezydent Robert Mugabe obawia się o swój stołek. Rozpoczął on aresztowania - w tym również - za wpisy na Facebooku.

Czyżby przyszła kolej na Zimbabwe jako kolejne z afrykańskich państw, które obali dyktatora? Cóż, po tym co dzieje się w północnej części kontynentu nie można się dziwić, że prezydent Robert Mugabe obawia się o swój stołek. Rozpoczął on aresztowania - w tym również - za wpisy na Facebooku.

Pewien mężczyzna z Bulawayo - drugiego co do wielkości miasta w Zimbabwe - został aresztowany za "próbę obalenia konstytucyjnej władzy" - czyli po prostu za umieszczenie wpisu na popularnym portalu społecznościowym, w profilu należącym do premiera rządu Zimbabwe - Morgana Tsvangirai.

Reklama

Pan Vikas Mavhudzi napisał, w wolnym tłumaczeniu - "Nie chcę panu mówić, ale to co stało się w Egipcie powinno być jasnym sygnałem dla dyktatorów na całym świecie. Żadna broń nie zastąpi jedności narodu."

Policja aresztowała go już 24 lutego, na podstawie anonimowego donosu, mówiącego że Mavhudzi wysyłał ze swojego telefonu wiadomości zagrażające bezpieczeństwu powszechnemu. Wtedy też policja znalazła w wysłanych wiadomościach rzeczony wpis, którego dokonał na Facebooku.

To pierwsze aresztowanie związane z postowaniem w internecie, jednak nie pierwsze w ogóle. 19 lutego policja zatrzymała kilku mężczyzn, którzy zebrali się aby oglądać nagrania wideo z demonstracji. Są oni przetrzymywani do dziś.

Pojawiają się również doniesienia o tym, że Robert Mugabe tuż za granicami stolicy kraju - Harare - z pomocą Chińczyków ustawia specjalne centrum nasłuchowe, które ma umożliwić służbom specjalnym prowadzenie nasłuchu zarówno telefonicznego jak i aktywności w internecie.

Jako bonus, ciekawa kampania International Society for Human Rights:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy