Drakońska kara za doping technologiczny
Po erze zakazanych substancji zwiększających wydolność organizmu nowym zagrożeniem dla zawodowego kolarstwa staje się doping technologiczny. W jednej z pierwszych, dużych spraw związanych z jego wykorzystaniem kolarka Femke Van den Driessche została ukarana aż 6-letnim zakazem występowania w zawodach.
Po erze zakazanych substancji zwiększających wydolność organizmu nowym zagrożeniem dla zawodowego kolarstwa staje się doping technologiczny. W jednej z pierwszych, dużych spraw związanych z jego wykorzystaniem kolarka Femke Van den Driessche została ukarana aż 6-letnim zakazem występowania w zawodach.
Van den Driessche została przyłapana podczas styczniowych zawodów UCI Cyclocross World Championships - przedstawiciele unii kolarskiej znaleźli w rurze podsiodłowej akumulator oraz silnik Vivax - całość była uruchamiana bezprzewodowo - interfejs Bluetooth z przełącznikiem znajdował się pod siodełkiem.
Kolarka wypiera się wszystkiego twierdząc, że to rower należący do jej znajomej, który wygląda niemal identycznie jak jej i został przez przypadek przygotowany do wyścigu przez mechanika zespołu. Jednak nie przekonało to Międzynarodowej Unii Kolarskiej, która oprócz zakazu występowania w zawodach nałożyła na oszustkę karę 20 tysięcy franków szwajcarskich i obciążyła ją kosztami postępowania, a także odebrała tytuły mistrzyni Europy i Belgii do lat 23.
Międzynarodowa Unia Kolarska zabiera się ostatnio coraz mocniej za doping tego typu - coraz częściej przeprowadza w trakcie różnych zawodów lotne kontrole polegające na skanowaniu rowerów. Ale zapewne jak w przypadku "zwykłego" dopingu, będzie to walka z góry skazana na porażkę - dopingowicze będą zawsze o krok przed kontrolerami, a wpadną tylko nieliczni.
Źródło: