Elektryczne Renault z zabezpieczeniem antypirackim

Zoe jest nowym, małym, elektrycznym hatchbakiem od Renault. Początkowo zdawałoby się, że producenta należy pochwalić, bo auto kosztuje dość niewiele jak na elektryczny samochód - 20 tysięcy euro. Jest jednak małe "ale" - zamontowane w nim akumulatory nie są i nie będą nigdy naszą własnością, a do tego posiadają zabezpieczenia antypirackie znane z oprogramowania komputerowego.

Zoe jest nowym, małym, elektrycznym hatchbakiem od Renault. Początkowo zdawałoby się, że producenta należy pochwalić, bo auto kosztuje dość niewiele jak na elektryczny samochód - 20 tysięcy euro. Jest jednak małe "ale" - zamontowane w nim akumulatory nie są i nie będą nigdy naszą własnością, a do tego posiadają zabezpieczenia antypirackie znane z oprogramowania komputerowego.

Zoe jest nowym, małym, elektrycznym hatchbakiem od Renault. Początkowo zdawałoby się, że producenta należy pochwalić, bo auto kosztuje dość niewiele jak na elektryczny samochód - 20 tysięcy euro. Jest jednak małe "ale" - zamontowane w nim akumulatory nie są i nie będą nigdy naszą własnością, a do tego posiadają zabezpieczenia antypirackie znane z oprogramowania komputerowego.

Jest tak dlatego, że baterii w Zoe nie można kupić - można je jedynie wynająć od Renault. DRM z kolei ma uniemożliwić naładowanie auta jeśli tylko przestaniemy płacić rachunki za wypożyczenie baterii. A to nie koniec, bo samochód cały czas zbiera dane dotyczące naszego użytkowania i wysyła je do producenta - wszystko oczywiście w celu poprawy jakości obsługi.

Reklama

Cóż - my jesteśmy jak najbadziej za elektrycznymi autami, lecz na pewno nie w takiej formie.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy