Ukraina coraz silniejsza. Ma już zapasy własnych pocisków
Kijów zaskakuje deklaracją, że zgromadził zapasy pocisków balistycznych własnej produkcji, choć do niedawna polegał w tym zakresie wyłącznie na zachodnich dostawach. Zdaniem analityków najpewniej chodzi o rakiety Grom-2, które rozwijane były od 2013 roku.

Kilka dni temu Ukraina poinformowała, że z sukcesem przetestowała nowy eksperymentalny pocisk o masie przekraczającej 100 kg, który powstał w ramach rządowej inicjatywy Brave1. Bo chociaż o projekcie inspirowanym amerykańskim Defense Innovation Unit głośno jest głównie w kontekście dronów, to jego celem jest promowanie wszelkich innowacyjnych rozwiązań mogących przysłużyć się ukraińskiej armii. Pocisk miał całkowicie zniszczyć umocnioną rosyjską pozycję i choć szczegóły techniczne broni pozostają tajne, wiadomo, że została opracowany we współpracy z krajowym producentem uzbrojenia oraz niezidentyfikowaną jednostką wojskową.
Ukraina stawia na niezależność
Ukraiński minister cyfryzacji, Mychajło Fedorow, zapowiadał wtedy we wpisie na X, że to dopiero początek i "wkrótce pojawią się kolejne rozwiązania, a wróg doświadczy ich pełnej siły". I faktycznie Kijów ponownie zaskoczył, bo w sieci zaczęły pojawiać się informacje sugerujące, że osiągnął kluczowy kamień milowy, a mianowicie zgromadził zapas własnych rakiet balistycznych krótkiego zasięgu. To wydarzenie może znacząco wpłynąć na przebieg wojny z Rosją, zwłaszcza że do tej pory Kijów polegał niemal wyłącznie na zachodnich systemach uzbrojenia.
Siły Zbrojne Ukrainy będą kontynuować uderzenia na terytorium Rosji. Zgromadzono zapas rakiet, w tym naszych pocisków balistycznych. (...) Udało się uruchomić produkcję rakiet i bezzałogowców - jeszcze nie na poziomie parytetu z Federacją Rosyjską, ale już w ilościach wystarczających, by "kąsać"
Grom-2 - broń, która może zmienić układ sił
Rakiety, które najprawdopodobniej są krajową wersją pocisku Grom-2 (eksportowo znanego jako Sapsan), zostały opracowane przez Biuro Konstrukcyjne Piwdenne i są produkowane przez Piwdenmasz, czyli największe ukraińskie przedsiębiorstwo przemysłu rakietowo-kosmicznego. Charakteryzują się zasięgiem od 280 do nawet 500 km i głowicą o masie do 500 kg, a za sprawą połączenia systemu inercyjnego z korekcją GPS charakteryzują się wysoką precyzją.
Pod względem technicznym Hrim-2 jest bezpośrednią odpowiedzią na rosyjskie rakiety Iskander-M i północnokoreańskie KN-23. Choć teoretycznie ustępuje im zasięgiem (KN-23 ma do 800 km), przewagą ukraińskiej rakiety jest precyzja (do 50 m odchylenia) oraz mobilność i możliwość ukrycia platformy startowej.
Do tej pory Ukraina korzystała głównie z dostaw systemów ATACMS i Storm Shadow/SCALP, których użycie często było jednak ograniczane przez państwa zachodnie. Krajowa produkcja rakiet oznacza nie tylko niezależność operacyjną, ale i strategiczną elastyczność.
Grom-2 to ukraińska niezależność
Oczywiście, Ukraina będzie się tu mierzyć z poważnymi trudnościami, bo rosyjskie ataki wielokrotnie uderzały w zakłady Piwdenmasz, a pozyskiwanie niektórych zagranicznych komponentów nadal pozostaje barierą. Niemniej, posiadanie własnych rakiet o zasięgu kilkuset kilometrów oznacza dla Ukrainy możliwość swobodnego rażenia infrastruktury wojskowej Rosji, m.in. lotnisk, centrów dowodzenia czy magazynów paliw.
Co więcej, powrót Grom-2, którego projekt powstał już w 2006 roku, to nie tylko sukces technologiczny, ale także polityczny - symbolizuje on przejście Ukrainy z roli odbiorcy wsparcia do aktywnego gracza na rynku technologii obronnych. Warto tu dodać, że według strony rosyjskiej Ukraina co najmniej siedem razy sięgnęła po pociski Grom-2 w trwającej wojnie, m.in. podczas ataku na rosyjską bazę wojskową na okupowanym Krymie w sierpniu 2022 roku - nie przedstawiła jednak weryfikowalnych dowodów na użycie bojowe tego systemu.