EURO będzie porażką, bo... Smuda się boi

403 dni - dokładnie tyle czasu dzieli nas od Mistrzostw Europy organizowanych na naszych oraz ukraińskich stadionach. Mało kto jednak wierzy, że nasza kadra w ogóle przejdzie fazę grupową. A za przyczynę takiego myślenia wskazują strach obecnego selekcjonera drużyny narodowej.

403 dni - dokładnie tyle czasu dzieli nas od Mistrzostw Europy organizowanych na naszych oraz ukraińskich stadionach. Mało kto jednak wierzy, że nasza kadra w ogóle przejdzie fazę grupową. A za przyczynę takiego myślenia wskazują strach obecnego selekcjonera drużyny narodowej.

403 dni - dokładnie tyle czasu dzieli nas od Mistrzostw Europy organizowanych na naszych oraz ukraińskich stadionach. Mało kto jednak wierzy, że nasza kadra w ogóle przejdzie fazę grupową. A za przyczynę takiego myślenia wskazują strach obecnego selekcjonera drużyny narodowej.

Liczba sceptyków odnośnie pracy Smudy jako trenera reprezentacji ciągle rośnie. Ostatnio do tego grona dołączyli także Piotr Świerczewski oraz Michał Żewłakow, który do niedawna, był... kadrowiczem "Franza"...

Były obrońca kadry nie musi już się liczyć z jakimikolwiek konsekwencjami swoich wypowiedzi, co też konsekwentnie wykorzystuje w ostatnich wywiadach dla prasy. Zarówno "Świr", jak i "Żewłak" nie wróżą naszej drużynie narodowej żadnego sukcesu na najbliższym turnieju. Jako główny problem obecnej reprezentacji uważają... strach selekcjonera.

Reklama

Strach przed trudnymi charakterami niektórych zawodników, jak Artur Boruc, czy też Patryk Małecki przekłada się na gorsze wyniki kadry. Obaj piłkarze należą bowiem do zawodników, którzy zawsze mają coś do powiedzenia. A właśnie od takich kopaczy Smuda stroni najbardziej. Problem w tym, że w ten sposób doprowadza się do świadomego osłabiania zespołu, eliminując z niego graczy, którzy de facto powinni się tam znaleźć z racji swoich umiejętności oraz formy.

Zresztą nawet gdybyśmy pominęli ich nieprzewidywalne charaktery, to perspektywa czasu pokazuje, że drużyna by coś osiągnąć musi się składać choćby z kilku wyrazistszych jednostek. Kilku "fighterów", którzy krzykną kiedy będzie trzeba. Kilku niepokornych, którzy prędzej sobie nogę złamią, niż pozwolą rywalowi coś zrobić. A jak to jest teraz u nas? Reprezentacja nie ma "jaj", by móc skutecznie o coś powalczyć. Smuda chce odmłodzić skład, ale zapomina o tym, że to właśnie tym młodym najczęściej brakuje odwagi.

Szkoda też, że samemu selekcjonerowi też brakuje "cojones", żeby powołać co ambitniejszych piłkarzy. No ale cóż... Sami go chcieliśmy...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy