Gdyby Borussia nie wygrywała...

Gdy Robert Lewandowski odchodził z Lecha Poznań do Borussi Dortmund wielu kibiców zwiastowało Polakowi świetlaną karierę na niemieckich boiskach. Czy faktycznie tak jest i jakby to wyglądało, gdyby nie fenomenalny sezon piłkarzy z Dortmundu? O tym poniżej...

Gdy Robert Lewandowski odchodził z Lecha Poznań do Borussi Dortmund wielu kibiców zwiastowało Polakowi świetlaną karierę na niemieckich boiskach. Czy faktycznie tak jest i jakby to wyglądało, gdyby nie fenomenalny sezon piłkarzy z Dortmundu? O tym poniżej...

Lewandowski zdobył wczoraj swoją szóstą bramkę w Bundeslidze, dając tym samym swojej drużynie cenne zwycięstwo nad FC Koeln, w której występuje Adam Matuszczyk. Zawodnicy obecnego lidera niemieckiej ligi są w tym sezonie w absolutnej gazie powiększając z każdą kolejką swoją przewagę nad innymi zespołami. Wszystko pięknie, tylko że polscy kibice spodziewali się, iż to Polak będzie grał w Dortmundzie pierwsze skrzypce. Tymczasem to Lucas Barrios i Shinji Kagawa są czołowymi napastnikami drużyny, dając "Lewemu" co najwyżej okazję do pełnienia roli rezerwowego.

Owszem, Robert w obecnych rozgrywkach pojawił się na boisku aż 24 razy, jednak 17 z tych występów to były wejścia z ławki. Lewandowski w przeciwieństwie do Łukasza Piszczka służy trenerowi Kloppowi jako dżoker, zmieniając Paragwajczyka bądź Japończyka w drugich połowach.

Z jednej strony Polak jest w bardzo wygodnej sytuacji. Pełniąc rolę jedynie zmiennika ma szansę na spokojne i konsekwentne wkomponowywanie się do drużyny, jako że nigdy nie jest rzucany na głębokie wody. Z drugiej strony "Lewy" może czuć spory niedosyt w związku ze stawianiem go w szeregu dopiero za Barriosem i Kagawą. Zwłaszcza, że wcale nie jest powiedziane, że napastnik w ogóle miałby okazje do jakichkolwiek występów, gdyby klub nie odnosił tak dużych sukcesów. W tej chwili Polak pojawia się na murawie bardzo regularnie, jednak kto wie czy jego występy to nie jedynie dobra wola Kloppa, który prowadząc z rywalami może sobie pozwalać na eksperymentalne składy.

Czy oglądalibyśmy Lewandowskiego równie często w przypadku ulokowania Borussi w dolnej części tabeli? Śmiem wątpić...

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas