Google inwestuje w wiatr

Najpopularniejszym źródłem energii odnawialnej jest wiatr napędzający turbiny wiatrowe. Pierwszy bum na inwestowanie w farmy wiatrowe miał miejsce w latach 70-tych i 80-tych. Wówczas na terenie USA powstało mnóstwo wiatraków, a inwestorzy liczyli na olbrzymie zyski. Szybko jednak okazało się, że zamiast żyły złota wiatraki okazały się bańką, która szybko pękła wraz z fortunami inwestorów.

Najpopularniejszym źródłem energii odnawialnej jest wiatr napędzający turbiny wiatrowe. Pierwszy bum na inwestowanie w farmy wiatrowe miał miejsce w latach 70-tych i 80-tych. Wówczas na terenie USA powstało mnóstwo wiatraków, a inwestorzy liczyli na olbrzymie zyski. Szybko jednak okazało się, że zamiast żyły złota wiatraki okazały się bańką, która szybko pękła wraz z fortunami inwestorów.

Najpopularniejszym źródłem energii odnawialnej jest wiatr napędzający turbiny wiatrowe. Pierwszy bum na inwestowanie w farmy wiatrowe miał miejsce w latach 70-tych i 80-tych. Wówczas na terenie USA powstało mnóstwo wiatraków, a inwestorzy liczyli na olbrzymie zyski. Szybko jednak okazało się, że zamiast żyły złota wiatraki okazały się bańką, która pękła wraz z fortunami inwestorów. Niezrażone przykładem z przeszłości wydaje się być Google, które właśnie zapowiedziało rozwój farm wiatrowych.

Google rozpoczęło właśnie przygotowania do realizacji projektu o nazwie Spinning Spur Wind Project, który ma doprowadzić do powstania 70 turbin wiatrowych w Oldham County Teksasie. Farma ma mieć moce produkcyjne wystarczające do dostarczenia prądu do ponad 60 000 domów. Na rozwój swojego nowego projektu Google przeznaczyło już ponad 200 milionów dolarów.

Reklama

W oficjalnych zapowiedziach przedstawiciele internetowego giganta zapowiadają, że celem projektu jest wykorzystanie energii odnawialnej, rozwój lokalnej gospodarki i możliwość rozwoju dla nowych, inteligentnych technologii. Nie ma natomiast ani słowa, że Google jak każda firma, wykłada pokaźną sumę pieniędzy po to, by zarobić po prostu zarobić.


Możliwe jednak, że potentat rynku internetowego nie zamierza wcale zyskać finansowo na tej inwestycji, ale przeznaczył ją na straty. Jak wskazują niektóre źródła, farma wiatrowa miałaby być tylko elementem dobrego PR-u, który mająca być argumentem na zarzuty ekologów dotyczące ilości energii, którą pochłania Google.Według szacunków Greenpeace, pracując na pełnych obrotach Google zużywa 476 megawatów energii elektrycznej, czyli mniej więcej tyle ile potrzeba dla miasta wielkości Warszawy. Jednak Google broni się przed tym zarzutem mówiąc, że praca na pełnych obrotach nie miała dotychczas miejsca. Od 2010 Google zainwestowało (lub jak mówią niektórzy utopiło) ponad 1 miliard dolarów w 10 ekologicznych programów.

 

 

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy