Google: piractwo wynikiem złych cen

Google poproszone zostało ostatnio o opinię na temat internetowego piractwa przez australijski rząd, który stara się podjąć nowe kroki w walce z tym procederem. I firma z Mountain View stwierdziła jasno - drakońskie kary mogą uczynić więcej złego niż dobrego, a samo piractwo jest wynikiem problemów z dostępnością i ceną dóbr kultury.

Google poproszone zostało ostatnio o opinię na temat internetowego piractwa przez australijski rząd, który stara się podjąć nowe kroki w walce z tym procederem. I firma z Mountain View stwierdziła jasno - drakońskie kary mogą uczynić więcej złego niż dobrego, a samo piractwo jest wynikiem problemów z dostępnością i ceną dóbr kultury.

Google poproszone zostało ostatnio o opinię na temat internetowego piractwa przez australijski rząd, który stara się podjąć nowe kroki w walce z tym procederem. I firma z Mountain View stwierdziła jasno - drakońskie kary mogą uczynić więcej złego niż dobrego, a samo piractwo jest wynikiem problemów z dostępnością i ceną niektórych dóbr kultury.

Australijski minister komunikacji poprosił już w zeszłym roku o opinię kilka dużych firm zajmujących się na co dzień internetem - co należy pochwalić, nikt bowiem nie wie więcej niż one o tym jak sieć działa i co motywuje jej użytkowników.

Reklama

Jedną z pierwszych firm, która na zapytanie odpowiedziała jest Google. W odpowiedzi tej przeczytać można przede wszystkim ostrzeżenie przed wprowadzaniem drakońskich praw antypirackich - te bowiem praktycznie nigdy nie przynoszą zamierzonego efektu, a prowadzić mogą do sporych problemów społecznych.

Piractwo bowiem bierze się głównie stąd, że dostęp do niektórych dóbr kultury jest mocno utrudniony lub uniemożliwiony na co składać się także mogą niewspółmiernie wysokie ceny. Dlatego rząd zamiast próbować karać powinien raczej skłaniać wszelkimi sposobami przedsiębiorców aby ci adaptowali nowoczesne modele biznesowe - dzięki temu będą oni w stanie zarobić więcej, a potencjalni piraci będą kupować legalne treści chętniej.

Stoi to w sprzeczności z planami rozrysowanymi niedawno przez australijskiego prokuratora generalnego George'a Brandisa, który che wprowadzić zasadę "trzech uderzeń" (three strikes), zgodnie z którą za trzecim razem osobę złapaną na piractwie można by niezwykle surowo karać włącznie z zakazem korzystania z internetu.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama