Haktywiści atakują Zimbabwe
Haktywiści (coraz popularniejsze słówko ostatnimi czasy, oznaczające hackerów walczących o słuszną sprawę; połączenie słów hacker oraz aktywista) związani z WikiLeaks tym razem na cel obrali sobie Zimbabwe.
Haktywiści (coraz popularniejsze słówko ostatnimi czasy, oznaczające hackerów walczących o słuszną sprawę; połączenie słów hacker oraz aktywista) związani z WikiLeaks tym razem na cel obrali sobie Zimbabwe.
Rządzący tam reżim prezydenta Roberta Mugabe również został dotknięty wyciekami ujawnionymi przez portal. Najbardziej bolesne dla samego władcy były chyba dokumenty oskarżające jego małżonkę o czerpanie korzyści z handlu tak zwanymi "krwawymi diamentami" ("brudne diamenty", "diamenty wojny") - czyli kamieniami pochodzącymi często z wyzysku biednych ludzi przez paramilitarnych watażków - proceder który dość dobrze został ukazany w filmie "Krwawy diament" z Leo Di Caprio z 2006 roku.
Żona prezydenta - Grace Mugabe - zagroziła gazecie, która posłużyła się wymienionymi dokumentami, procesem, w którym domaga się 15 milionów dolarów odszkodowania.
To wystarczyło, aby internetowe armie wzięły na celownik strony rządowe Zimbabwe. "Operacja: Zimbabwe" - pod takim kryptonimem kryła się akcja grupy związanej z serwisem 4chan - Anonymous - polegała na ataku DDoS na strony internetowe ministerstw rządu Mugabe. Najbardziej oberwało się stronie Ministerstwa Finansów, które doczekało się defacementu - czyli po prostu podmiany strony głównej, na którą trafiają wszyscy odwiedzający na specjalną jej wersję dostarczoną przez hackerów.
Cel jaki im przyświecał jest w tym przypadku jak najbardziej szczytny, lecz czy tak naprawdę ataki tego typu są w stanie coś zmienić? Nie wydaje nam się. Jednak dobrze chyba, że jest jeszcze na świecie ktoś kto chce prowadzić walkę dla samej walki.