Jedna dawka przepędza depresję na lata. Większość pacjentów w remisji
Magiczne grzybki, choć nielegalne w Polsce i większości krajów świata, są od wielu dekad badane przez naukowców po otrzymaniu pozwolenia. Grzyby te zawierają substancję, która nie tylko psychodelicznie zmienia świadomość, ale także ma udowodnione działanie przeciwdepresyjne. Trwa jednak zażarta dyskusja - czy wystarczy już jedna dawka grzybowego specyfiku, aby przepędzić depresję na dobre? Czy może pacjenci muszą przyjmować go regularnie jak antydepresanty? Nowe badanie wiele w tej sprawie wyjaśniło.

Spis treści:
Najskuteczniejsze leki na depresję. Leczą, ale czy wyleczą?
Depresja staje się coraz poważniejszym problemem cywilizacyjnym, a farmakologiczne sposoby jej leczenia nie zawsze są skuteczne. Popularne od wielu dekad leki antydepresyjne (SSRI, SARI i inne) często wywołują u pacjentów skutki uboczne (np. otępienie, spadek libido, przybranie na wadze), a po odstawieniu może dojść do nawrotu. Kwestią dyskusyjną jest to, czy same antydepresanty są w stanie wyleczyć depresję. Sceptycy twierdzą, że jedynie niwelują one objawy, ale przyczyna ciągle pozostaje nieuleczona. Tyle że nadal medycyna nie wie, co jest źródłem depresji.
Psychiatria porusza się niejako po omacku. W zeszłym wieku odkryto, że poprzez blokowanie wychwytu zwrotnego serotoniny w mózgu dochodzi do niwelowania objawów depresji, jednakże później udowodniono, że niedobór serotoniny (czy też zaburzenia w jej neuroprzekaźnictwie, tzw. hipoteza serotoninowa) nie stanowi przyczyny depresji. I choć nadal na ten temat istnieją jedynie hipotezy, to niektóre sposoby leczenia depresji są bardziej skuteczne od innych.
Bardzo dobre rezultaty osiąga psychoterapia, w tym jej nurt poznawczo-behawioralny (zob. D. D. Burns, Radość życia, czyli jak zwyciężyć depresję. Terapia zaburzeń nastroju, Poznań 2022). Opiera się ona na sferze psychiki, a nie biologii czy neurochemii (mimo że są one ściśle związane). Zamiast tabletki pracę wewnętrzną wykonuje sam pacjent. Jest on też zachęcany do prowadzenia zdrowego, aktywnego stylu życia. Wprowadzając zmiany do swojej świadomości i otoczenia, pacjent może raz na zawsze wyleczyć się z depresji. Farmakoterapia traktowana jest tylko jako uzupełnienie psychoterapii. Dlaczego więc wciąż ma się tak dobrze?
Roślinne i grzybowe antydepresanty były znane od tysięcy lat
Ludzie cierpiący na zaburzenia depresyjne ograniczają się do tabletek z wielu przyczyn. Niektórzy psychiatrzy przypisują je jak cukierki, antydepresanty bywają postrzegane jako cudowny środek, są wygodniejsze niż chodzenie na terapię, zaś koszt psychoterapii jest stosunkowo wysoki, a ta oferowana przez fundusz zdrowia wiąże się z długim oczekiwaniem w kolejce. Niektórzy nie ufają też psychoterapeutom, nie rozumieją, czym jest terapia, albo zwyczajnie wstydzą się lub boją chodzić do gabinetu. Zostaje więc "pigułka szczęścia". Tyle że sama w sobie nie jest wcale tak skuteczna, gdyż nie wywołuje zmian w sposobie myślenia.
Wątpliwa skuteczność klasycznych antydepresantów skłania badaczy do poszukiwań nowych rozwiązań. Nie chodzi jedynie o syntezowanie kolejnych chemikaliów, ale też poszukiwania w świecie przyrody. Rośliny i grzyby o właściwościach psychoaktywnych i psychodelicznych znane są m.in. ludom Ameryki Południowej i Afryki już od setek lub nawet tysięcy lat, na co wskazują malowidła naskalne i rzeźby. Ta wiedza była niedostępna mieszkańcom Zachodu aż niedawna. Nie posiedli jej też kolonizatorzy. Mogli oni okazyjnie obserwować lub brać udział w pewnych rytuałach, ale z typowym dla siebie eurocentrycznym poczuciem wyższości traktowali je co najwyżej jako prymitywne zabawy dzikusów.
Psylocybina została odkryta przez ludzi Zachodu dopiero w XX wieku, gdy Albert Hofmann wyizolował ją z grzybów Psilocybe cubensis, przywiezionych z Meksyku przez bankiera i etnomykologa Gordona Wassona pod koniec lat 50. Substancję tę udało się zsyntetyzować i rozpocząć z nią badania naukowe. Od tamtego czasu odbyły się dziesiątki badań, w których podawano ją pacjentom w formie syntetycznej. Już na początku odnotowywano jej pozytywne działanie w leczeniu depresji i innych przypadłości.
Gdy wskutek działań politycznych zakazano jej posiadania, tłumacząc to brakiem zastosowań medycznych, dalsze badania zeszły do podziemia. Dopiero na początku XXI wieku agencje rządowe zaczęły bardziej liberalnie podchodzić do tej kwestii, przez co badacze mogli już łatwiej uzyskać zezwolenie. Entuzjaści twierdzą, że ten okres to "renesans psychodeliczny" i mają sporo racji. Choćby w naszym kraju powstało Polskie Towarzystwo Psychodeliczne, które organizuje konferencje naukowe i promuje wiedzę na ten temat. Psychodeliki zostały też zdekryminalizowane w wybranych państwach i stanach USA. A jak ten słynny psychodelik ma się do leczenia depresji?
Psylocybina w leczeniu depresji klinicznej. Co pokazało nowe badanie?
Klasyczne antydepresanty są lekiem, który według zaleceń należy przyjmować codziennie, przez dłuższy czas. Przerwy w przyjmowaniu bądź odstawienie może spowodować nawrót objawów. Zupełnie inaczej wygląda to w przypadku substancji zawartej w magicznych grzybkach. Po jej zażyciu organizm natychmiast buduje tolerancję i kolejna dawka - przyjęta na przykład kolejnego dnia - nie jest już skuteczna. Użytkownicy doświadczają zaś tak intensywnych przeżyć, że nie mają ochoty na kolejne przez długi czas. Z tego względu prawdopodobnie nie można uzależnić się od psylocybiny. Nauka po prostu nie zna takich przypadków. Pacjenci zażywają ją więc z różną częstotliwością - jednorazowo, raz na rok, kilka razy do roku, raz w miesiącu albo co tydzień - w zależności od badania albo rodzaju terapii (czasem też na własną rękę, co jednak jest ryzykowne i odradzane).
Istnieje przekonanie, że wystarczy nawet jednorazowa dawka tego specyfiku, aby wyleczyć się z depresji. Dotyczy to nie tylko grzybów z gatunku łysiczek, ale także innych znanych środków roślinnych, takich jak wywar ayahuasca zawierający DMT lub iboga, krzew pochodzący z Afryki, którego korzeń zawiera ibogainę, znaną m.in. ze skuteczności w leczeniu uzależnienia od narkotyków (zob. Dosed, reż. Tyler Chandler, 2019). Pacjenci, którzy je zażywają, doświadczają głębokich przeżyć wewnętrznych w sferze psychicznej, których nie wywołują żadne zachodnie antydepresanty. Przypomina to bardziej psychoterapię, tyle że wewnętrzną, trwającą tylko kilka godzin. Czy może być ona tak samo skuteczna, jak ta w gabinecie psychologa, trwająca wiele miesięcy lub lat? I jaka jest skuteczność takiej sesji w porównaniu z przyjmowaniem SSRI?
Naukowcy pod kierownictwem Alana Davisa, dyrektora Center for Psychedelic Drug Research and Education na Ohio State University, postanowili sprawdzić działanie psylocybiny u 24 pacjentów z kliniczną depresją. Swoje wyniki zaprezentowali na konferencji naukowej Psychedelic Science 2025. Pierwsza połowa otrzymała substancję na początku badania, a druga połowa - 8 tygodni później. Każdy z nich uczestniczył w 11 godzinach psychoterapii. Badacze odnotowali, że "nastąpiła znacząca redukcja depresji u grupy poddanej natychmiastowemu leczeniu w porównaniu do tych na liście oczekujących". Gdy wszyscy już dostali swoje dawki, okazało się, że substancja zawarta w grzybach jest 4-krotnie efektywniejsza niż tradycyjne antydepresanty.
Po zakończeniu leczenia 17 spośród 24 pacjentów zgłosiło złagodzenie objawów, w tym 14 - całkowite ich ustąpienie. Doszło zatem do pełnej remisji depresji. Ta reakcja nastąpiła też o wiele szybciej niż w przypadku zażywania antydepresantów, które zwykle zaczynają działać dopiero po paru tygodniach. Jak długo taki efekt się utrzymuje? Naukowcy starają się to dopiero ustalić, co jest problematyczne, bowiem badani z czasem się wykruszają i trudno do nich dotrzeć. Niepotwierdzone badaniami doniesienia mówią wprawdzie o zmianach w postrzeganiu różnych spraw - jak podczas psychoterapii - ale również o nawrocie objawów po kilku miesiącach (zob. Niezwykły świat grzybów, reż. Louie Schwartzberg, 2019). Dlatego też pacjenci leczący się na własną rękę (nie zalecamy tego robić!) często powtarzają zażycie substancji co kilka miesięcy. To jednak o wiele rzadziej niż SSRI, które musieliby zażywać codziennie.
Wystarczy jedna dawka? Chorzy na depresję długo pozostawali w remisji
Czy zatem roślinna lub grzybowa "medycyna" może jednorazowo wyleczyć z depresji? Istnieją na to jedynie dowody anegdotyczne, które przedstawiają sami uczestnicy takich ceremonii, organizowanych legalnie m.in. w Peru (nie tylko przez doświadczonych przewodników, ale także przez szarlatanów i naciągaczy, wówczas "lek" może zaszkodzić, nawet wywołując traumę). Doświadczenia kliniczne nie mają jeszcze takich danych. Są jednak różne inne przesłanki. Badacze odkryli m.in., że 67% uczestników, którzy cierpieli na depresję 5 lat wcześniej, po jednej sesji terapii psychodelicznej doznawało i pozostało w remisji. Z kolei pozytywne zmiany w sposobie myślenia zgłosiło 2/3 uczestników. A według szkoły terapii poznawczo-behawioralnej to właśnie myślenie prowadzi do odczuwania, więc zmiana "mindsetu" faktycznie jest sposobem na pozbycie się depresji.
Możliwe zatem, że nie istnieje "cudowny środek", który działałby tak samo na wszystkich. Są pojedyncze przypadki osób, które twierdzą, że raz zażyta substancja zmieniła ich na zawsze, a depresja czy lęk już nie powróciły. Nie ma natomiast ani jednej osoby, która po połknięciu jednej tabletki SSRI pozbyłaby się depresji - a to o czymś chyba mówi.
Zapewne w przyszłości zostaną przeprowadzone długoterminowe badania, w których prowadzono by wywiady z pacjentami leczonymi grzybowym specyfikiem po upływie kolejnych lat - być może wtedy wszystko się wyjaśni. Póki co jest to dość trudne, bowiem wznowione, oficjalne badania trwają od stosunkowo niedawna i dotyczą substancji, która nadal jest w większości krajów świata nielegalna - poza ściśle nadzorowanym kontekstem naukowym.
Zobacz również:
- Pierwszy kraj na świecie legalizuje psychoaktywne substancje w ramach walki z depresją
- Wielkie odkrycie studentki z USA. Nowy gatunek magicznych grzybków
- Okazuje się, że grzybki halucynogenne są dużo skuteczniejsze niż antydepresanty
- W Kanadzie śmiertelnie chorzy mogą zażywać grzyby halucynogenne
- Psylocybina może zresetować depresyjny mózg