Hiszpania podatkuje Słońce
Hiszpańskie władze próbując w obliczu kryzysu znaleźć pieniądze gdzie tylko się da, zrobiły coś bardzo głupiego. Wprowadzono tam bowiem ostatnio podatek od... Słońca, który może cofnąć Hiszpanię w rozwoju odnawialnych źródeł energii elektrycznej o jakieś kilkadziesiąt lat.
Hiszpańskie władze próbując w obliczu kryzysu znaleźć pieniądze gdzie tylko się da, zrobiły coś bardzo głupiego. Wprowadzono tam bowiem ostatnio podatek od... Słońca, który może cofnąć Hiszpanię w rozwoju odnawialnych źródeł energii elektrycznej o jakieś kilkadziesiąt lat.
Politycy tłumaczą się tym, że chodzi tu po prostu o dorzucenie się do infrastruktury energetycznej, na którą wszyscy inni Hiszpanie (ci nie korzystający z energii słonecznej) muszą płacić. Tłumaczenie to jest bardzo naiwne biorąc pod uwagę fakt, że przez ostatnie 10 lat panele słoneczne są w Unii Europejskiej subsydiowane aby tylko zwiększyć ich popularność.
Jak słusznie zwracają uwagę przeciwnicy tego pomysłu - nowy podatek można by porównać do tego, jakby kazać rowerzystom płacić za utrzymanie stacji benzynowych.
Obywatele, którzy zainstalują sobie panele słoneczne lecz zapomną podłączyć je do krajowej sieci aby poddać je pomiarowi i opodatkowaniu mogą liczyć się z karami aż do 30 milionów euro (!).
Rząd jednak nie zamierza zrezygnować, bo jest on winny 26 miliardów euro producentom energii elektrycznej.
Źródło: