Jest raport ze śmiertelnego wypadku autopilota Tesli

Po głośnym śmiertelnym wypadku Modelu S Tesli, do którego doszło przy włączonym Autopilocie, do pracy ruszyła Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB - National Transportation Safety Board), agencja zajmująca się bezpieczeństwem na drogach. I właśnie zakończyła ona prace, co zwieńczone zostało liczącym ponad 500 stron raporcie.

Po głośnym śmiertelnym wypadku Modelu S Tesli, do którego doszło przy włączonym Autopilocie, do pracy ruszyła Narodowa Rada Bezpieczeństwa Transportu (NTSB - National Transportation Safety Board), agencja zajmująca się bezpieczeństwem na drogach. I właśnie zakończyła ona prace, co zwieńczone zostało liczącym ponad 500 stron raporcie.

Agencji udało się ustalić, że kierowca Joshua Brown całkowicie ignorował ostrzeżenia Autopilota, nakazujące mu trzymanie rąk na kierownicy. Czarna skrzynka auta wskazuje, że dotykał on jej tylko przez 25 sekund, podczas gdy powinien to robić przez 37 minut.

Jednocześnie NTSB obaliło doniesienia kierowcy ciężarówki, który był świadkiem wypadku, i który twierdził, że w momencie zdarzenia kierowca Tesli oglądał Harry'ego Pottera - filmu takiego na jego laptopie nie znaleziono, była tam jednak muzyka z filmu - więc świadek mógł po prostu ją usłyszeć i to go zmyliło.

Konkluzja dotycząca przyczyn zdarzenia jest taka, że po prostu ani kierowca ani autopilot nie byli w stanie zauważyć białej naczepy ciężarówki na tle jasnego nieba - ponadto kierowca przekroczył dozwoloną prędkość. Już wcześnie Tesla (przez inną z rządowych agencji - NHTSA, National Highway Traffic Safety Administration) została oczyszczona z wszelkich podejrzeń o to, że wypadek wystąpił z winy Autopilota, jednak firma Elona Muska i tak wyciągnęła ze zdarzenia poważne wnioski - tryb półautonomiczny zmodyfikowany został tak, żeby niemożliwa była dalsza jazda jeśli kierowca będzie ignorował polecenia trzymania rąk na kierownicy.

Źródło: , Zdj.: Tesla

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas