Już niedługo zastąpią nas roboty

W ostatnim tygodniu pojawiły się dwie, ciekawe i jak mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać nie powiązane ze sobą informacje: 85 najbogatszych ludzi świata ma tyle samo pieniędzy co najbiedniejsza połowa ludzkości (1.6 biliona dolarów) oraz - jest ogromna szansa, że 47% wszystkich prac na świecie w ciągu dwóch kolejnych dekad zostanie zautomatyzowana.

W ostatnim tygodniu pojawiły się dwie, ciekawe i jak mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać nie powiązane ze sobą informacje: 85 najbogatszych ludzi świata ma tyle samo pieniędzy co najbiedniejsza połowa ludzkości (1.6 biliona dolarów) oraz - jest ogromna szansa, że 47% wszystkich prac na świecie w ciągu dwóch kolejnych dekad zostanie zautomatyzowana.

W ostatnim tygodniu pojawiły się dwie, ciekawe i jak mogłoby się na pierwszy rzut oka zdawać nie powiązane ze sobą informacje: 85 najbogatszych ludzi świata ma tyle samo pieniędzy co najbiedniejsza połowa ludzkości (1.6 biliona dolarów) oraz - jest ogromna szansa, że 47% wszystkich prac na świecie w ciągu dwóch kolejnych dekad zostanie zautomatyzowana. Oznacza to, że już za parę lat rzeczywistością mogą stać się dystopijne wizje fantastów, w których bogaci ze swoimi robotami będą de facto władać światem.

Do tej pory automatyzacja pracy prowadziła do zmniejszania kosztów produkcji przy jednoczesnym zwiększaniu ilości produkowanych dóbr, lecz zarabiali na tym głównie kapitaliści - w ostatnich 40 latach w Ameryce udział 1% najbogatszych w całym zysku wzrósł z 9 do 22%, a jednocześnie w tym czasie znacznie wzrosło bezrobocie, bo cały szereg prac przejęły od nas maszyny.

Reklama

A przejmować one będą coraz więcej prac, głównie w sektorze produkcyjnym choć nie tylko - już teraz , że kwestią paru lat jest wygryzienie przez maszyny telemarketerów, a na swoją kolej czekają już księgowi. Tak samo w jednym z bardziej kluczowych sektorów każdej gospodarki - rolnictwie - dziś kilka osób jest w stanie wykonać pracę niegdyś wykonywaną przez setki ludzi.

Oczywiście wzrośnie przy tym ilość osób zatrudnionych w sektorze usług, lecz z pewnością nie zrekompensuje to utraconych na rzecz maszyn miejsc pracy. Najlepiej będą się trzymać osoby pracujące w zawodach kreatywnych i specjaliści - a więc artyści, dziennikarze (choć już teraz dla portalu ESPN proste newsy piszą komputery) czy inżynierowie zajmujący się obsługą i projektowaniem nowych, lepszych, bardziej wydajnych maszyn.

Przy tym pogłębiać się będzie przepaść społeczna między bogatymi - posiadającymi maszyny - i biednymi ludźmi. Do tej pory wyglądało to tak, że stare miejsca pracy stopniowo zastępowane były nowymi, lecz w tym przypadku odbywa się to jednostronnie, a nie możemy zapominać, że jest nas na świecie coraz więcej, zatem wygląda na to, że historia może zatoczyć koło i grozi nam era cyber-feudalizmu.

Jednocześnie przy coraz lepszych narzędziach inwigilacji i kontroli jednostek szanse rewolucji przeciw takiemu systemowi są dużo mniejsze niż w przeszłości.

Neo-luddyzm (luddyzm był to radykalny ruch tkaczy i rzemieślników sprzeciwiających się rewolucji przemysłowej) nie jest tu jednak żadnym rozwiązaniem - trzeba po prostu wymyślić nową ekonomię dopasowaną do nowej rzeczywistości. A ten, komu to się uda będzie prawdziwym mesjaszem naszych czasów.

Źródła: , ,

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy