Kalifornia bierze się za odsalanie wody morskiej

Największa susza w historii zmusiła władze Kalifornii do sięgnięcia po środki, które dotąd pozostawały jedynie w sferze niezrealizowanych pomysłów. Mowa o odsalaniu wody pochodzącej z Oceanu Spokojnego. Chroniczny brak wody pitnej coraz poważniej daje się we znaki milionom mieszkańców słonecznego stanu...

Największa susza w historii zmusiła władze Kalifornii do sięgnięcia po środki, które dotąd pozostawały jedynie w sferze niezrealizowanych pomysłów. Mowa o odsalaniu wody pochodzącej z Oceanu Spokojnego. Chroniczny brak wody pitnej coraz poważniej daje się we znaki milionom mieszkańców słonecznego stanu...

Największa susza w historii zmusiła władze Kalifornii do sięgnięcia po środki, które dotąd pozostawały jedynie w sferze niezrealizowanych pomysłów. Mowa o odsalaniu wody pochodzącej z Oceanu Spokojnego. Chroniczny brak wody pitnej coraz poważniej daje się we znaki milionom mieszkańców słonecznego stanu.

Dlatego też już jesienią działalność rozpocznie zakład odsalania morskiej wody, który znajduje się na północ od San Diego. Jego budowa przez kilka lat pochłonęła aż miliard dolarów. Będzie on w stanie produkować 50 milionów galonów wody dziennie, co odpowiada około 10 procentom dziennego zapotrzebowania regionu.

Reklama

Jednak szkody poczynione przez suszę w rolnictwie, już szacowane na prawie 3 miliardy dolarów, mogą znacznie dotkliwiej uderzyć po kieszeni kalifornijskie władze, aniżeli koszty odsalania wody, zwłaszcza, że obecnie zaledwie 1 procent wody pitnej pochodzi z oceanu.

Nie brakuje jednak zagrożeń, bo sól pozostała z procesu odsalania, musiałaby wrócić ponownie do oceanu, co stwarza niebezpieczeństwo dla ekosystemu. Dotkliwa susza może postawić Kalifornijczyków pod ścianą i walka o życiodajny napój może się odbyć nawet kosztem środowiska naturalnego.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy