KERS w metrze?

Według firmy Green Tech Media, 10-wagonikowy skład nowojorskiego metra do rozpędzenia się do pełnej prędkości potrzebuje aż trzy do czterech megawatów mocy. Głupio, żeby energia wystarczająca do zasilenia 1300 średnich amerykańskich gospodarstw domowych szła na marne.

Według firmy Green Tech Media, 10-wagonikowy skład nowojorskiego metra do rozpędzenia się do pełnej prędkości potrzebuje aż trzy do czterech megawatów mocy. Głupio, żeby energia wystarczająca do zasilenia 1300 średnich amerykańskich gospodarstw domowych szła na marne.

Co ciekawe tak zwane hamowanie rekuperacyjne (tudzież regeneracyjne) działa już chociażby w pociągach Virgin Trains, w niektórych pociągach naszego rodzimego przewoźnika kolejowego, a także w metrze w Delhi - w Indiach. To ostatnie zaoszczędziło dzięki sprytnemu hamowaniu 112.5 tysiąca megawatogodzin energii w latach 2004-2007, co przekłada się an 90000 ton dwutlenku węgla nie wypuszczonego do atmosfery.

System tam używany polega na zmianie połączeń w silniku elektrycznym w momencie hamowania - tak aby działał on przez ten okres niczym prądnica i umożliwiał przetwarzanie energii kinetycznej składu w energię elektryczną (zamiast cieplnej, która szła w próżnię), która z kolei oddawana jest przez pociąg z powrotem do sieci trakcyjnej.

W przypadku nowojorskiego metra plan jest nieco inny. Firma Vycon Energy zajmująca się produkcją przemysłowych kół zamachowych planuje umieszczenie właśnie takich urządzeń w kolejce. Koła zamachowe równie skutecznie miałyby przetwarzać energię kinetyczną na elektryczną, a ta miałaby służyć ponownemu rozpędzeniu składu, lub trafiałaby z powrotem do sieci - i mogłaby zostać wykorzystana przez inne pojazdy.

W ten sposób, według Vycon Energy, aż 90% odzyskanej mocy (do czterech megawatów) jest gotowe do ponownego wykorzystania (10% straty w systemie).

Pomysł więc jak widać nie nowy - lecz zupełnie słuszny.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas