Złodzieje wynieśli rzymskie rzeźby z Muzeum Narodowego w Damaszku
Z Narodowego Muzeum w Damaszku skradziono antyczne posągi z czasów rzymskich. Włamanie, które miało miejsce w nocy z niedzieli na poniedziałek, doprowadziło do tymczasowego zamknięcia placówki i wszczęcia śledztwa.

Według dwóch anonimowych przedstawicieli syryjskiej Dyrekcji Generalnej ds. Starożytności i Muzeów, z budynku zniknęło co najmniej sześć marmurowych rzeźb. To bezcenne zabytki pochodzące z okresu, gdy terytorium dzisiejszej Syrii znajdowało się pod panowaniem Imperium Rzymskiego.
Kradzież mimo wzmocnionych zabezpieczeń
Narodowe Muzeum w Damaszku to najważniejsza instytucja muzealna kraju, przechowująca artefakty z tysiącleci historii, od epoki brązu po czasy islamskie. Po wybuchu wojny domowej w 2011 roku obiekt został wzmocniony nowymi zabezpieczeniami: metalowymi bramami, systemem kamer i strażą nocną.
Mimo to złodziejom udało się sforsować wejście do działu klasycznego i wynieść cenne eksponaty, nie uruchamiając alarmu. O świcie w poniedziałek pracownicy muzeum odkryli uszkodzone drzwi i puste postumenty po rzeźbach.
To szokujące, że nawet w najlepiej strzeżonych instytucjach nadal dochodzi do takich zdarzeń. Wciąż nie wiemy, czy była to praca zorganizowanej grupy, czy wewnętrzny sabotaż
Dziedzictwo w cieniu chaosu
Kradzież następuje w trudnym momencie dla Syrii, która po upadku 54-letnich rządów rodziny Asadów w 2024 roku wciąż zmaga się z polityczną niestabilnością i powolną odbudową. Instytucje kultury, zniszczone lub splądrowane w trakcie wojny, dopiero zaczynają się odradzać. Eksperci obawiają się, że część artefaktów mogła już trafić na czarny rynek antyków, który od lat kwitnie w regionie. Rzymskie rzeźby, szczególnie z syryjskich miast Palmyra czy Apamea, osiągają na nielegalnych aukcjach milionowe kwoty.
Zuchwała kradzież w Damaszku przywodzi na myśl niedawny incydent w paryskim Luwrze, gdzie złodzieje, podszywając się pod ekipę remontową, wynieśli z sali wystawowej część francuskich klejnotów koronnych, wartych około 88 milionów euro. Tamten napad, przeprowadzony w biały dzień i trwający zaledwie osiem minut, obnażył poważne luki w systemie zabezpieczeń najczęściej odwiedzanego muzeum świata. Jak się później okazało, hasłem do systemu monitoringu było... słowo Louvre.
Dyrekcja muzeum w Damaszku zapowiada, że instytucja pozostanie zamknięta do czasu zakończenia dochodzenia. Władze zwróciły się także o pomoc do Interpolu oraz międzynarodowych domów aukcyjnych, by zablokować ewentualną sprzedaż zaginionych dzieł: "To nie tylko kradzież sztuki, to kradzież pamięci o naszej historii" - powiedział jeden z pracowników muzeum.










