Kolejny Mundial bez nas?

Absencja Polski na Mistrzostwach Świata w Republice Południowej Afryki kosztowała naszych kopaczy bardzo wiele. Równia pochyła na jakiej potem znalazła się nasza piłka oraz brak możliwości sprawdzenia się na dużym turnieju przed EURO 2012 nie są dobrymi prognostykami przed polsko-ukraińskimi mistrzostwami. Zwłaszcza, że przyszłoroczny turniej może być jedynym w perspektywie kilku kolejnych lat dla naszej drużyny.

Absencja Polski na Mistrzostwach Świata w Republice Południowej Afryki kosztowała naszych kopaczy bardzo wiele. Równia pochyła na jakiej potem znalazła się nasza piłka oraz brak możliwości sprawdzenia się na dużym turnieju przed EURO 2012 nie są dobrymi prognostykami przed polsko-ukraińskimi mistrzostwami. Zwłaszcza, że przyszłoroczny turniej może być jedynym w perspektywie kilku kolejnych lat dla naszej drużyny.

Absencja Polski na Mistrzostwach Świata w Republice Południowej Afryki kosztowała naszych kopaczy bardzo wiele. Równia pochyła na jakiej potem znalazła się nasza piłka oraz brak możliwości sprawdzenia się na dużym turnieju przed EURO 2012 nie są dobrymi prognostykami przed polsko-ukraińskimi mistrzostwami. Zwłaszcza, że przyszłoroczny turniej może być jedynym w perspektywie kilku kolejnych lat dla naszej drużyny.

Wczorajszego wieczora w Rio de Janeiro gospodarze mistrzostw świata w 2014 roku dokonali losowania grup eliminacyjnych do najbliższego Mundialu. Polska jako zespół dobierany z czwartego koszyka drużyn europejskich mogła trafić na co najmniej kilka klasowych drużyn, które znacząco utrudniłyby drogę do Brazylii. Los okazał się jednak znacznie łaskawszy, bo trafiliśmy na reprezentacje Anglii (6 miejsce w rankingu FIFA), Czarnogórę (17), Ukrainę (45), Mołdawię (85) i San Marino (203). I choć grupa na pierwszy rzut oka wcale nie wydaje się łatwa, to bez wątpienia mogliśmy trafić dużo gorzej, jak choćby na kombinację takich zespołów jak Hiszpania, Francja, Szwajcaria, Gruzja i Finlandia.

Reklama

O ile o San Marino i Mołdawii raczej nie warto się za bardzo rozpisywać, to już o Ukrainie i Czarnogórze warto poświęcić kilka słów. Ci pierwsi są naszym partnerem w organizacji przyszłorocznego EURO i na chwilę obecną znajdują się wyżej w rankingu FIFA od drużyny Franciszka Smudy. Rankingi jednak nie grają i śmiało można stwierdzić, że nasi wschodni sąsiedzi bądź co bądź są w naszym zasięgu.

Teoretycznie podobnie można by powiedzieć o Czarnogórze, choć ta zajmuje wysokie 17 miejsce w światowej klasyfikacji. Czarnogórcy po raz pierwszy w swojej krótkiej historii stają przed realną szansą zagrania na jakimkolwiek turnieju, skutecznie depcząc Anglikom po piętach w obecnej grupie eliminacyjnej do Mistrzostw Europy. i niewykluczone, że po wywalczeniu awansu sporo namieszają także na wspomnianym właśnie EURO. Mimo wszystko powinna ona być dla nas nieco łatwiejszym rywalem, niż chociażby Francja, którą także mogliśmy wylosować.

Co do Anglii, to każdy kto nawet tylko w małym stopniu interesuje się futbolem wie, że to właśnie "Synowie Albionu" będą faworytami tej grupy. I choć podopieczni Fabio Capello wcale nie znajdują się w życiowej formie o awans na Mundial w Brazylii raczej nie zamierzają się martwić. Sam komentarz włoskiego szkoleniowca odnośnie losowania również powinniśmy przyjąć jako czystą kurtuazję:

" - To interesująca grupa, w której nie będzie łatwych meczów - podkreślił Capello. - Anglia musi być bardzo ostrożna. Szczególnie trzeba uważać na Czarnogórę, Polskę i Ukrainę. "

Anglików nie mogliśmy pokonać już za kadencji Pawła Janasa, gdzie dwukrotnie przegraliśmy 1:2 w walce o przepustkę na Mundial w Niemczech i mało co wskazuje na to, by teraz miało by nam być łatwiej. Polakom pozostanie więc walka o drugie miejsce, o które najpewniej będziemy rywalizować z Czarnogórą i Ukrainą. Choć nawet i druga lokata wcale nie oznacza wyjazdu do Brazylii, a jedynie szansę podjęcia walki w barażach, gdzie nigdy nie ma łatwych przeciwników.

Zresztą awans do MŚ w RPA też wydawał się realny, a dobrze wiemy jak to się skończyło. Czy zatem powinniśmy się nastawiać, że drugie z kolei MŚ odbędą się bez nas? Miejmy nadzieję, że historia z RPA się nie powtórzy...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy