JU-90 spadają na Ukrainę. To śmiercionośne "niewybuchy" z Korei Północnej
Doniesienia o tym, że siły rosyjskie korzystają z amunicji kasetowej dostarczanej przez Koreę Północną, pojawiały się już od dłuższego czasu. Wcześniej nie słyszeliśmy jednak, by Moskwa wykorzystywała ją do ataku na zaludnione ukraińskie miasta - to się właśnie zmieniło, bo dowody użycia tej śmiercionośnej broni zostały znalezione w Chersoniu. Jak podkreślają eksperci, sytuację dodatkowo komplikuje fakt, że mamy do czynienia z wyjątkowo… zawodnym rozwiązaniem.

Rosja od dłuższego czasu korzysta z dostaw północnokoreańskiego wyposażenia, w tym amunicji kasetowej, ale dopiero teraz zaczęła jej używać do ataków na gęsto zaludnione ukraińskie miasta. Najnowsze dowody pojawiły się w Chersoniu, gdzie lokalna policja opublikowała pierwsze zdjęcia szczątków tej broni, odnalezione w rejonach nadbrzeżnych. Oznaczenia na fotografiach zostały wprawdzie ocenzurowane, ale kanał Telegram SPZh Wodograj ujawnił takie z wyraźnymi fabrycznymi sygnaturami wskazującymi na północnokoreańskie pochodzenie.
Przypomnijmy, że amunicja kasetowa to amunicja zawierająca od kilku do kilkuset ładunków małego wagomiaru, tzw. subamunicji, która w zaprogramowanym momencie bądź po wykryciu celu w polu rażenia jest uwalniana z głowicy bądź bomby kasetowej siłą wybuchu niewielkiego ładunku prochowego lub siłą odśrodkową. Amunicja kasetowa może zawierać subamunicję o różnym działaniu (odłamkową, przeciwpancerną, chemiczną itp.), która eksploduje w powietrzu nad celem, a pole jej rażenia obejmuje ogromny obszar, nawet wielkości stadionu piłkarskiego.
Rosja atakuje ukraińskie miasta amunicją kasetową
Tym samym stwarza zagrożenie dla ludności cywilnej i to nie tylko w czasie ataków, ale i po nich. Niewybuchy działają później jak miny, tj. mogą zabijać, ranić i okaleczyć cywilów długo po zakończeniu konfliktu, a ich zlokalizowanie i usunięcie jest kosztowne (mówi się, że w Wietnamie ludzi do dziś giną przez niewybuchy pozostawione przez siły amerykańskie i wietnamskie). Zwłaszcza że podobnie jak większość północnokoreańskiego wyposażenia dostarczanego Rosji, amunicja kasetowa oznaczona jako JU-90, jest wyjątkowo zawodna.
Wiele egzemplarzy nie eksploduje, przez co w praktyce działają później jak improwizowane miny przeciwpiechotne, stanowiąc poważne zagrożenie dla ludności cywilnej. Zdaniem analityków amunicja kasetowa jest odpalana z wieloprowadnicowych wyrzutni rakietowych (MLRS), najprawdopodobniej północnokoreańskich wyrzutni 240 mm M-1991, choć pojawiają się też informacje o kompatybilności z północnokoreańską kopią systemu BM-11 Grad.
JU-90 to słaba kopia amerykańskich rozwiązań
JU-90 jest od jakiegoś czasu szeroko stosowana przez siły rosyjskie i od końca maja jest przedmiotem szczegółowych analiz technicznych ukraińskich ekspertów. Oceniają, że jest to prymitywna próba skopiowania amerykańskiej amunicji M42, używanej w pociskach 155 mm (m.in. M483 i M864). Podobnie jak oryginał, JU-90 miała łączyć ładunek kumulacyjny z efektem odłamkowym, jednak w celu obniżenia kosztów istotne elementy zostały uproszczone i wykonane z tańszych materiałów.
Zamiast miedzianej wkładki kumulacyjnej, standardowej w tego typu amunicji, zastosowano wkładkę stalową. To znacząco osłabia powstawanie strumienia kumulacyjnego i zmniejsza zdolność penetracji pancerza, szacowaną na około 3 cm stali wobec ok. 7 cm w oryginalnym rozwiązaniu. Efekt odłamkowy również jest bardzo ograniczony, ponieważ stalowa obudowa JU-90 nie posiada specjalnych nacięć ułatwiających fragmentację, co drastycznie zmniejsza jej skuteczność bojową.
Największym problemem jest jednak prymitywna konstrukcja zapalnika, bo JU-90 wykorzystuje prosty zapalnik uderzeniowy oparty na bezwładnościowym iglicowym mechanizmie, który jest skrajnie zawodny. W konsekwencji duża część amunicji nie eksploduje, tworząc gęstą sieć niebezpiecznych niewybuchów, które działają później jak miny przeciwpiechotne, niosąc długoterminowe ryzyko dla cywilów oraz służb ratunkowych.
Zresztą to właśnie z tego powodu 111 krajów zdecydowało się w 2008 roku podczas konferencji w Dublinie podpisać zakaz używania amunicji kasetowej, a do dziś sygnowały go łącznie 123 kraje. Nie ma jednak wśród nich Rosji, Ukrainy, Chin, USA czy... Polski, co tłumaczy się często koniecznością posiadania "alternatywy" wobec braku broni jądrowej. Ukraińskim służbom nie pozostaje więc nic innego, jak tylko apelować o ostrożność, trzymanie się z daleka od takich znalezisk i ich natychmiastowe zgłoszenia.