Koniec prac na Stadionie Narodowym

Dokładnie dziś miało miejsce oficjalne zakończenie prac na przyszłej arenie EURO 2012 w Warszawie. Stołeczny obiekt uzyskał tym samym swój ostateczny kształt, który będą oglądać setki tysięcy przyjezdnych, ściągniętych do Polski w pogoni za najwyższej klasy sportową atmosferą. Czy nasz koszyczek-plecionka przypadnie im do gustu?

Dokładnie dziś miało miejsce oficjalne zakończenie prac na przyszłej arenie EURO 2012 w Warszawie. Stołeczny obiekt uzyskał tym samym swój ostateczny kształt, który będą oglądać setki tysięcy przyjezdnych, ściągniętych do Polski w pogoni za najwyższej klasy sportową atmosferą. Czy nasz "koszyczek-plecionka" przypadnie im do gustu?

Jedni widzą w nim bocianie gniazdo. Inni - najpiękniejszy stadion, jaki przygotowano z myślą o przyszłorocznych Mistrzostwach Europy. Odsuwając jednak na bok wszelkie gusty i guściki, Stadion Narodowy może się poszczycić kilkoma faktami, których inne areny w Polsce mogą mu tylko pozazdrościć.

Weźmy za przykład choćby liczbę krzesełek przeznaczonych dla widzów imprezy sygnowanej logiem UEFA. W Warszawie znajdziemy ich około 58 tysięcy, podczas gdy dla porównania w Gdańsku jest ich "tylko" 42 tysiące.

Druga sprawa, to rola obiektu. Stadion w stolicy podobnie jak inne areny EURO 2012 będzie gościł 3 potyczki mistrzostw, jednak tylko tutaj odbędzie się oficjalna ceremonia oraz mecz otwarcia turnieju Starego Kontynentu.

Trzecią bezprecedensową informacją jest koszt budowy stadionu. Warszawski obiekt pożarł w sumie 1,9 miliarda złotych, podczas gdy inwestycja w Gdańsku nie wyniosła nawet 1 miliarda.

Konstrukcja powstała w niecce Stadionu Dziesięciolecia zostanie oficjalnie oddana do użytku już 17 grudnia tego roku, zmuszając jednak kibiców do jego wypróbowania dopiero 11 lutego, kiedy to Legia Warszawa wespół z Wisłą Kraków rozegrają pierwszy faktyczny mecz na murawie największego stadionu w Polsce.

Drużyna narodowa zagości tam dokładnie 18 listopada, kiedy to kadra Franciszka Smudy spotka się towarzysko z reprezentacją Portugalii.

Jednak żadna z tych liczb ani dat nie odda widokom, jakie mieli mieszkańcy Warszawy podczas tych 3 lat budowy. Całe szczęście, że były kamery, które teraz w dużym skrócie pozwalają nam to nadrobić.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas